♠ ♠ ♠
Plecy Rae prawie zderzyły się ze ścianą, gdy wpadli do jej sypialni, zbytnio zaabsorbowani gorącym pocałunkiem, pozostawiającym uczucie zamroczenia i wirującego wokół świata. Dłonie Harry’ego trzymały za jej biodra, ściskając je mocno, gdy wplotła palce w jego włosy, odwzajemniając gwałtownie pieszczotę. W ich pocałunku nie było niczego łagodnego ani powolnego, kąsali swoje wargi, w odstępach między tańcem ich języków i jęków przepełnionych ogniem i pasją. Rae praktycznie drżała.
Przerywając pocałunek, zdjęła jednym ruchem koszulkę Harry’ego, co spowodowało, że ten zamrugał z zaskoczenia, dziwiąc się, jak szybko się jej pozbyła. Zanim zdążył się wypowiedzieć, jej usta już były przyciśnięte do jego, a dłonie przesuwały się po klatce piersiowej, mięśniach na rękach, ramionach i plecach. Nie mogła nacieszyć się jego skórą.
Ogień rozprzestrzenił się na jej wargach, kiedy pocałował ją brutalniej, powodując, że stały się opuchnięte. Gdy przeniósł usta na jej szyję, Rae odchyliła głowę, dzięki czemu miał lepszy dostęp do jej delikatnej skóry, którą gryzł, wywołując miękki i ledwo słyszalny dźwięk, wydostający się z jej rozchylonych warg.
Bez ostrzeżenia położyła dłonie na jego klatce piersiowej, popychając do tyłu, tak, że potknął się i wylądował na łóżku, a jego zaskoczone oczy patrzyły na nią z niedowierzaniem. Nie dała mu za dużo czasu na myślenie, bo już po chwili wpełzła na jego kolana i przerzuciła swoje nogi po obu stronach jego ciała. Owinęła je wokół jego talii, zaraz gdy ten usiadł, a jego dłonie automatycznie odszukały drogę do jej bioder, aby mógł ją podtrzymywać.
Pochylając się, ponownie złączyła ich usta w pocałunku, zupełnie nie przejmując się tym, że chłopak chwycił za rąbek jej koszulki, która po chwili wylądowała na podłodze. Jego dłonie zetknęły się z jej nagą skórą, co wystarczyło, aby zaczęła lekko pojękiwać. Sposób, w jaki Harry jej dotykał był nie do opisania. Lekki jak piórko i kochający, ale w tym samym czasie szorstki i pełen pasji, wzniecał w niej ogień, powodując, że cała drżała.
Gdy przeniósł swoje usta na jej obojczyk, odchyliła głowę, przyciskając swoje ciało do jego, co poskutkowało gardłowym pomrukiem, wydostającym się z jego ust i wywołującym wibracje na jej skórze. Uśmiechnęła się lekko, wykonując tę czynność jeszcze raz, kiedy jego dłoń przemieszczała się po jej kręgosłupie, a palce muskały pojedyncze kości, dopóki nie dotarły do zapięcia od biustonosza.
Wzięła głośny wdech i drgnęła, kiedy ujął jej piersi w swoje usta, wykonując nimi umiejętne i precyzyjne ruchy. Ścisnęła mocniej jego ramiona i zamknęła oczy. Z brzuchem dociśniętym do jego torsu, czuła jak ich skóra całkowicie płonęła. Poprawiając swój uchwyt na barkach chłopaka, pchnęła go na łóżko, powodując wydostanie się lekkiego śmiechu z jego ust. Kochała, kiedy miała w sobie tyle ognia, że potrafiła działać z nim w ten sposób. Wiedziała, że później jej ciało będą przyozdabiać malinki i być może odczuje trochę bólu, ale to nie miało znaczenia. Ze splątanymi kończynami, przewracając się na łóżku, nie czuła nic oprócz szczęścia. Była absolutnie odurzona Harrym w sposób, w jaki żaden narkotyk nie potrafiłby tego uczynić. Czuła się jak pojedynczy ptak w locie w jeden z tych martwych, spokojnych dni, wznoszący się wysoko ponad wszystko, całkowicie pochłonięty w swoim własnym świecie i własnej przyjemności.
Trudno było wydostać się słowom, kiedy nie mieli na siebie nic, oprócz skóry. Światło przedostające się przez okno uderzyło w ciało Harry’ego, kiedy sięgnął do szafki, a palce Rae krążyły po jego żebrach, wywołując dreszcze. Skóra chłopaka skąpana w słońcu była jedną z najbardziej pięknych i zaskakujących rzeczy, które mogła zobaczyć na tym świecie. Każde gładki fragment, każdy kontur i każdy mięsień był wspaniały na swój własny sposób, tak skomplikowany i niesamowity.
Harry zaatakował bezwzględnie twarde i szorstkie usta Rae. Odwzajemniła pocałunek z tą samą śmiałością, przygryzając mocno jego wargę i powodując, że oderwał się od niej z zaskoczeniem. Uśmiechnęła się do niego, a w jego oczach pojawił się błysk. – Więc tak się bawimy?
- Nie wiem – warknęła, wplatając palce w jego włosy i zaciskając je mocno. – Ty mi powiedz.
Przyciągnęła go do siebie ponownie, ale odwrócił twarz, atakując ustami jej szyję, nieco poniżej ucha. Jego dłoń przesunęła się po nodze, zanim nie złapał ostro za jej udo, owijając je sobie wokół bioder i robiąc to samym z drugim, poprzez zwykłe sztruchnięcie kolanem. – Prosiłaś się o to, kochanie.
Normalnie, Rae zawsze widzi moment, kiedy ich ciała się łączą, kiedy stają się jednością, przepełnioną miłością, światłem i wszystkim innym, co liczy się w tym świecie. Tym razem przewidziała, że to nadchodzi, i kiedy wszedł w nią, uderzając w jej wrażliwy punkt już przy pierwszym pchnięciu, nie potrafiła powstrzymać swojego krzyku.
Paznokcie wbiły się w skórę. Rae całkowicie straciła głowę w sposób, którego nie doświadczyła nigdy wcześniej. To było zupełnie inne niż wszystko, co robili w przeszłości i nie umiała zareagować inaczej, gdy rozpadała się pod nim, starając się złapać oddech pomiędzy krzyczeniem jego imienia, a sapaniem. Nie potrafiła wypełnić swoich płuc, kiedy wysuwał się z niej, aby następnie wbić się całą długością, ostrzej niż miał to w zwyczaju.
Każda cząsteczka drżała. Czuła, że została pochłonięta przez euforię. Nie potrafiła skupić swoich myśli. To tak, jakby jej umysł dryfował w basenie absolutnej przyjemności. To spychało ją z krawędzi, o której istnieniu nie miała nawet zielonego pojęcia.
Harry przycisnął usta do jej, ani trochę nie zwalniając swoich ruchów. Ledwo odwzajemniała jego pocałunek. Jedyne co robiła świadomie, to wysuwanie swoich bioder na spotkanie z tymi, należącymi do niego oraz ściskanie jego włosów w jednej dłoni, a fragment prześcieradła w drugiej. Rae była całkowicie pochłonięta przez zaloty Harry’ego i nie mogła nic z tym zrobić. Nie chciała nic z tym zrobić.
- Shh. – Harry roześmiał się, jego usta nadal majaczyły w pobliżu jej warg. Mogła wyłapać nutkę zadowolenia w jego głosie, ale bardziej zwróciła uwagę na to, jaki był nienaturalny. Również miał trudności z kontrolowaniem siebie. – Sąsie-
Nie dokończył zdania. Rae chwyciła go zawzięcie i praktycznie zrzuciła z siebie, kiedy okręciła ich tak, że teraz ona znajdowała się na górze. Położyła dłonie płasko na jego klatce piersiowej, wbijając w nią paznokcie i przejmując kontrolę. Poruszała swoimi biodrami w sposób, który spowodował, że chłopak zaczął jęczeć naprawdę głośno. Uśmiechnęła się, pochylając się tak, że jej usta znajdowały się powyżej jego warg. – Shh – warknęła. – Sąsiedzi.
Obydwoje byli całkowicie zatraceni w sobie nawzajem, we wszystkich sposobach, w jakich dwoje ludzi mogłoby być. W umyśle Rae nie było żadnych wątpliwości, że Harry ją kocha. A gdyby one były; zostałyby wymazane w tym momencie, w którym oboje byli kompletnie i całkowicie pogrążeni w chaosie, połączeni ze sobą i z zaciskającymi się mięśniami, w akompaniamencie westchnień.
Zwalniając, Rae nigdy nawet nie myślała, że może doświadczyć czegoś tak namiętnego. Ale jak to często bywa z Harrym – była w błędzie. Wydawało się, że ta dwójka pokonała już tyle niemożliwości, złamała tak wiele przekonań i rzuciła na wiatr wszystkie zasady, panujące w związkach.
Byli dla siebie stworzeni. Reagowali na siebie w sposób, który był niezwykle rzadki i który tylko niektórzy potrafili doświadczyć. I kiedy osunęła się na klatkę piersiową Harry’ego, łapiąc powietrze, wiedziała, że jej miłość do chłopaka była klarowniejsza i głębsza niż większość rzeczy na całym świecie. Nikt nigdy nie kochał go tak, jak kochała go ona. Nikt nie widział go takim, jakim widziała go ona. Nikt nigdy nie doświadczy z nim tego, czego doświadczyła ona. I to spowodowało, że była tak zadowolona, tak szczęśliwa, wiedząc, że należał do niej na wszystkie, te same sposoby, w jakie ona należała do niego.
Nic więcej nie miało znaczenia. I nigdy nie będzie miało. Zasady nie były stosowane. Przepisy prawne były niczym. Fizyka została wyrzucona. Rae i Harry mieli swoje własne prawa, swoją własną teorię, która była w trakcie tworzenia.
- Skąd – powiedział Harry, starając się ustabilizować oddech. – do cholery się to wzięło?
- I kto to mówi – odcięła się. Wciąż leżąc na klatce piersiowej chłopaka, poruszyła się, chowając twarz w jego spoconej szyi i tym samym przesiąkając jego zapachem. Harry przesuwał czule dłońmi w górę i w dół po jej bokach, a po chwili złożył pocałunek na jej czole. – Gdzie to się ukrywało?
- Nie chciałem ci przerywać w połowie... Nie miałem pojęcia, do czego jesteś zdolna. Chryste.
- Nie wiem, czy to był komplement.
Zaśmiał się, rozsyłając wibracje po jej ciele, które było przyciśnięte do niego. – O Boże, tak, to był komplement. Możemy to robić częściej? Dosłownie otworzyłaś się tutaj jak przed alejką trzynastą*.
- Och, jasne. Trzynastą. Wybrać pechowy numer z nieskończonej ilości liczb.
Spojrzał na nią, a ona podniosła głowę. Rozbawiony grymas przyozdabiał jego twarz, widniał na niej ten sam rodzaj dezaprobaty, kiedy nie rozumiał jej wybryków. Rae wydęła wargi. Oczywiście, że tego nie pojął. – Rae, jesteśmy najbardziej pechowymi ludźmi na świecie. Nie sądzę, że mogłoby być gorzej.
- O Boże – jęknęła, pozwalając swojej głowie z powrotem opaść na jego klatkę piersiową. Śmiał się, a jej głowa trzęsła się razem z jego ruchami. – Śmiało. Utrzymuj te cholerne zło nad nami, Harold.
- Nienawidzę, kiedy mnie tak nazywasz.
- Wiem. Myślisz, że to sprawia, że brzmisz staro.
Zatrzymał się. – Skąd to wiesz?
- Bo robisz ten wyraz twarzy, jakby jakaś stara kobieta do ciebie uderzała.
Zachichotała, a on pokręcił głową. – To rzeczywiście zdarza się często.
- Czy wspominałam, że kocham nasze rozmowy po seksie? Stare kobiety uderzające do mojego chłopaka. To naprawdę gorący temat.
- Masz rację – stwierdził, ściskając jej boki. Położyła podbródek na jego piersi, aby móc patrzeć na niego. Jego zielone oczy tańczyły, obserwując ją. – Jestem gorącym tematem.
Przewracając oczami, zsunęła się z niego, co spowodowało, że zaczął się histerycznie śmiać ze swojego własnego żartu. Była tak bardzo pewna, że powie coś słodkiego. A on postanowił być małym draniem, który rzucił sarkastycznym komentarzem w odpowiedzi. Powinna była to przewidzieć. – Jesteś takim dupkiem.
- Mówiąc o tym – powiedział bezceremonialnie. – Jutro wieczorem idziemy na urodzinową kolację Liama. Więc powinnaś prawdopodobnie, nie wiem, zapamiętać to czy coś.
Rae zmarszczyła brwi. Harry obdarzył ją szerokim uśmiechem, tym samym, kiedy wiedział, że zapomniał wspomnieć o czymś ważnym, a co z tym szło, liczył na to, że Rae uratuje jego tyłek. Spojrzała na niego. – Mówiąc, że mam to zapamiętać, masz na myśli, że mam mu kupić prezent. – Jego uśmiech pozostał. – Dlaczego mam się na to zgodzić? I co dupek ma wspólnego z Liamem? Przecież to prawdziwy gentleman. W przeciwieństwie do kogoś, kogo znam.
- Hej! – Wskazał na jej nos oskarżycielsko, posyłając jej tym razem prawdziwy uśmiech. Odwzajemniła go. – Właśnie pieprzyłem cię jak prawdziwy gentleman.
- Harry. Pieprzyłeś mnie, jakby świat na zewnątrz się palił.
Wzruszył ramionami. – Nigdy nie wiadomo.
- Kocham cię, Styles.
- No co ty, Sherlocku. – Uderzyła go w klatkę piersiową. – Miałem na myśli, no weź!
* okej, więc to był fragment, z którym obie miałyśmy trudności. zdania, które wypowiedział Harry nie da się przetłumaczyć na język polski. jest to taki zwrot używany do czegoś co się otworzyło i ma się już nigdy nie zamykać oraz można do niego dobrać dowolną liczbę, a Harry wybrał akurat 13. mam nadzieję, że mniej więcej rozumiecie :')
- No co ty, Sherlocku. – Uderzyła go w klatkę piersiową. – Miałem na myśli, no weź!
* okej, więc to był fragment, z którym obie miałyśmy trudności. zdania, które wypowiedział Harry nie da się przetłumaczyć na język polski. jest to taki zwrot używany do czegoś co się otworzyło i ma się już nigdy nie zamykać oraz można do niego dobrać dowolną liczbę, a Harry wybrał akurat 13. mam nadzieję, że mniej więcej rozumiecie :')
♠ ♠ ♠
hejka maluchy! xx
na początku chciałabym was baaaardzo przeprosić, za to, że tak długo nie dodawałam rozdziału, aż w końcu musiała go przetłumaczyć Kama. niestety, w dużej mierze nie zależało to ode mnie - miałam mało wolnego czasu i kilka problemów oraz wyjazd rodzinny, z którego wróciłam w niedzielę. ale jest również pozytywna strona tego wszystkiego - za kilka dni postaram się dodać kolejny rozdział! :')
jakie są wasze wrażenia po rozdziale 4? z niecierpliwością czekamy na opinie!
do następnego!
@yo_payno x
30 komentarzy = kolejny rozdział na początku chciałabym was baaaardzo przeprosić, za to, że tak długo nie dodawałam rozdziału, aż w końcu musiała go przetłumaczyć Kama. niestety, w dużej mierze nie zależało to ode mnie - miałam mało wolnego czasu i kilka problemów oraz wyjazd rodzinny, z którego wróciłam w niedzielę. ale jest również pozytywna strona tego wszystkiego - za kilka dni postaram się dodać kolejny rozdział! :')
jakie są wasze wrażenia po rozdziale 4? z niecierpliwością czekamy na opinie!
do następnego!
@yo_payno x