♠ ♠ ♠
His lips are dripping honey
But he'll sting you like a bee
So lock up all your love and
Go and throw away the key
- Good Girl, Carrie Underwood
Muzyka huczała w całym domu, gdy Trystan wracała do siebie. Melodia grająca w dwupiętrowym budynku była tak głośna, że mogła usłyszeć ją nawet na zewnątrz, co wywołało grymas na jej twarzy. Wiedziała, że kiedy dźwięk brzmiał zbyt mocno, jej współlokatorka była wściekła, choć co do tego, to nie mogła być pewna.
Noc wcześniej, była zbyt nietrzeźwa, by znaleźć drogę do domu. Skończyła, śpiąc na kanapie w mieszkaniu Louisa, zakładając, że to było powodem, przez który jej najlepsza przyjaciółka była zła. Nie było dla niej sekretem, że Rae nie ufała Louis’owi ani żadnemu z jego przyjaciół – jedynie Trys była wyjątkiem. Ale pijana Trys nie znała różnicy między dobrymi a złymi decyzjami.
Gdy dotarła do ich domu od razu wiedziała, że Rae sprząta; zdecydowany znak, że była zła. To nie było tak, że była bałaganiarą, najczęściej sprzątała po sobie i generalnie utrzymywała swój pokój całkiem porządnie. Ale rzadko sprzątała całe mieszkanie sama, zazwyczaj miały do tego sprzątaczkę, która przychodziła raz na miesiąc.
Zapach cytrynowego środka czyszczącego unosił się w powietrzu, gdy powoli kierowała się w stronę salonu, gdzie znalazła swoją przyjaciółkę szorującą każdy cal powierzchni sprejem polerującym. Ciemnobrązowe loki Rae związane były w mokry kok na czubku głowy i ubrana była w dresy, stojąc na palcach, by sięgnąć do wyższego miejsca, mimo swojego niskiego wzrostu.
- Chcesz, żeby ci pomóc? – Blondynka zawołała, przekrzykując muzykę, która w salonie nie była aż tak głośna. Teraz domyślała się, że okna były otwarte, by wywietrzyć zapach detergentów, przez co słyszała to wtedy tak wyraźnie.
- Jeśli chciałabym pomocy – odpowiedziała z czymś w rodzaju warczenia, nie odwracając w jej kierunku twarzy. – Poprosiłabym Harry’ego Stylesa, żeby mi pomógł, odkąd wie, gdzie znajduje się nasz cholerny dom.
Wyższa dziewczyna zmarszczyła brwi, nie całkiem pewna, co miał znaczyć ten uszczypliwy komentarz. – O czym ty mówisz?
Wtedy Rae odwróciła się, złość błyszczała w jej zielonych oczach. Trystan przemogła chęć skrzywienia się, wiedząc, że jeśli tak wyglądało jej spojrzenie, to nie było mowy by to się zmieniło, przynajmniej przez jakiś czas. Rae Bastian nie często była wściekła – rozdrażniona, owszem, ale wściekła? Niezupełnie. Ale kiedy już była, zawsze dochodziło do awantury i jako jej przyjaciółka, wiedziała to bardzo dobrze.
Dźgając ją palcem, wyrzuciła z siebie. – Pozwoliłaś, by ktoś taki jak Harry Styles dowiedział się, gdzie mieszkamy i pojawił się na naszym pieprzonym ganku dzisiaj rano! Wiesz jakie to niebezpieczne, by taki psychol jak on wiedział, gdzie żyjemy?
Trys przygryzła wargę, gdy ta wydała z siebie pomruk niezadowolenia, zrzucając pojemnik z chemikaliami, powodując głośny huk. – W porządku, ale nie musisz rzucać rzeczami!
- Mogę sobie rzucać czymkolwiek kurwa zapragnę, Trystan! Wiesz, że ten chłopak jest cholernie złym omenem! Znasz opowieści o nim, o historii jego przemocy i pojawiania się w domach ludzi szukając bójki. – Trystan patrzyła na ziemię, czując się winna. Rzeczywiście wiedziała te wszystkie rzeczy i nigdy naprawdę nie pomyślała jak bardzo złym pomysłem było, by dowiedział się, gdzie całkiem same mieszkają dwie dziewczyny. – Muszę ci przypomnieć, że mój ojciec kupił dla nas ten dom- nie płacisz czynszu- więc tu nie ma absolutnej potrzeby sprowadzania tych cholernych dzikusów w pobliże naszego domu!
- Poczekaj chwilę – zaczęła, gdy dziewczyna kopnęła pojemnik, który jak burza przeleciał obok niej. Jak na kogoś, kto ma tylko 157 cm wzrostu, mogła wyglądać na większą niż w rzeczywistości, kiedy była wściekła. – Nie musisz wyjeżdżać do mnie z tym całym ‘mój tatuś kupił mi to mieszkanie’, Rae! Rozumiem, że jesteś zła i przepraszam! Najwyraźniej nie przemyślałam tego, ale nie zaczynaj z tym całym wyżem i potęgą nade mną! Nie bądź takim rozpieszczonym bachorem!
- W porządku – warknęła, gdy Trystan podążyła za nią do kuchni, gdzie z furią zaczęła zmywać naczynia. – Przepraszam za wspomnienie o pieniądzach taty. Ale to nadal nie zmienia faktu, że nie tylko ten- ten chłopak pojawił się na naszym ganku, ale musiałam też spać na cholernej werandzie, ponieważ nie udało ci się dotrzeć do domu, a ja zostawiłam tam torebkę!
- Więc dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś?
- Bateria padła!
- Okej, okej! – powiedziała, unosząc dłoń w poddaniu. Nienawidziła znajdować się przy nadchodzącym końcu jej złości. Po jakimś czasie to naprawdę mogło ci doskwierać, zwłaszcza w rejonie poczucia winy. Rae była nadzwyczaj miła, dlatego, gdy była dla niej właśnie taka jak teraz, Trystan wiedziała, że naprawdę ją zmartwiła. – Bardzo mi przykro, jestem okropną idiotką, okej? Ale dlaczego Harry Styles był na naszej werandzie?
- Ponieważ drań przyniósł moją torebkę. – Rzuciła szmatkę w kąt i obróciła się. Wyparowała z niej złość, która zastąpiona została rozdrażnieniem na chłopaka, który był tematem ich konwersacji. – Ubiegłej nocy natknęłam się na niego, kiedy szłam do toalety i zostawiłam ją tam. Podejrzewam, że myślał, że zrobi mi przysługę poprzez oddanie jej.
- Nadal ma w środku swoją zawartość, prawda?
Pokiwała głową. – Jest wszystko, nawet zadzwoniłam do banku, by upewnić się, że nie użył moich kart kredytowych; nie użył.
- Huh. Zaskakujące.
Dziewczyna przytaknęła, wpatrując się we własne stopy. Zapadła między nimi cisza. – Spójrz, przepraszam za tę sprawę z czynszem, możesz swobodnie przyprowadzać do domu kogo tylko chcesz. Tylko… nie taki rodzaj ludzi, Trys, nie takich, którzy mają taką historię jak oni. Ogólnie to nawet nie powinnyśmy nawet być na tej imprezie.
- Wiem. – Trąciła niewidzialny paproch na ziemi. Wyglądało na to, że Rae już skończyła z podłogami, podczas wietrzenia. – Po prostu wiedziałam, że to będzie dobra impreza i chciałam, byś wyszła choć raz, w szczególności w twoje urodziny.
- Rozumiem. Co powiesz na częstsze wychodzenie, ale nie do takich miejsc, okej? – Trys pokiwała głową.
- Dobra. Zamierzam zobaczyć się za niedługo z moim tatą, chcesz dołączyć?
- Nie, zamierzam się porządnie zdrzemnąć. Jestem wykończona.
- Ciekawe dlaczego.
*
Wysoko na londyńskim niebie słońce zawisło na środku rozległego błękitu,
sygnalizując południe. Chmury występowały rzadko, gdy Rae szła w cieple
światła, a żwir na podjeździe jej ojca skrzypiał pod stopami, gdy kierowała się
w stronę ogromnego domu, wciśniętego bezpiecznie za żelazną bramą.Dom Bastianów był niezwykle ogromny w rozmiarze, wyglądał jakby zamieszkiwały go trzy rodziny, a także goście, którzy często go odwiedzali. Bastianowie mieli długą linię krewnych, którzy znani byli z długich pobytów i urlopowania.
Pomachała starszej ogrodniczce, która sadziła kwiaty. Uśmiechnęła się ona do dziewczyny, która wbiegła po schodach, pamiętając, jak miała w zwyczaju siadać na nich i pytać ją o każdy jeden kwiat w ogrodzie. Od zawsze była zagadkowym dzieckiem.
Wewnątrz, dziewczyna spotkała się z wonią jej przeszłości. Z czymś, co sprawiało, że dom miał znaczący zapach i pomimo, że był masywny, każdy pokój pachniał znajomo i komfortowo.
Doktor Bastian siedział w salonie, klasyczna muzyka grała w tle, gdy popijał ciepłą herbatę z filiżanki, a przez okulary, tkwiące na czubku drobnego nosa, uważnie czytał gazetę codzienną. Gdy usłyszał ciche kroki, podniósł wzrok, a szczęście rozświetliło jego twarz.
Rae Bastian była wszystkim dla swego ojca. Zawsze była córeczką tatusia i wzmogło się to dziesięciokrotnie, gdy jej matka zmarła. Mimo, że często czuła się jakby była przytłoczona przez ojca i myślała, że był apodyktyczny i nadopiekuńczy, to kochała go z całego serca.
- Kochanie – przywitał, wstając i przyciągając ją do uścisku, całując czubek jej głowy. – Pachniesz jak środek czyszczący.
Wywróciła oczami, które dzisiaj przybrały kolor jasnego błękitu, przypasowując się do jej stroju. – Podejrzewam, że to dlatego, że zrobiłam fenomen nazywany ‘sprzątaniem domu’.
- Hm. Nigdy o tym nie słyszałem.
Rae zawsze atakowana była tym jak nagle sarkastyczny potrafił być jej ojciec. Zakładała, że sarkazm i dowcip ma właśnie po nim, podczas gdy wrażliwe serce i zaprogramowanie do bycia miłym po matce. Jej ojciec także był uprzejmym człowiekiem, ale miał zdolność do wycofywania życzliwości, podczas gdy wpisane to było w umysł matki.
- Trystan nie przyszła z tobą? – zapytał się, zaskoczony. Było to dla niego dziwne, że dziewczyna, którą uważał za drugą córkę, nie przyszła. – Czy we dwie zostałyście gdzieś do późna z powodu twoich urodzin?
- Poprawka: ona wróciła późno. Ja wróciłam wcześniej, więc nie krzyw się tak.
- Nie krzywiłem się – upierał się, odchylając się do tyłu i podnosząc gazetę, by przebiec po niej wzrokiem. – Byłem po prostu zainteresowany tym wszystkim.
- Tak, tak samo jak tylko jesteś zainteresowany tym, gdzie jestem każdego dnia.
- To moja praca.
- Huh. Myślałam, że bycie chirurgiem to twoja praca.
Rae i jej ojciec droczyli się ze sobą i przez następną godzinę rzeczywiście cieszyli się z czasu spędzonego razem. Wykazała się specjalną troską, by nie wspomnieć o tym, że spała na werandzie ani o tym, kto pojawił się w jej domu. Mimo, że jej tata dał jej to mieszkanie i pozwolił robić, co chce, mógłby przywrócić ją do miejsca, w którym dorastała, w kilka minut, jeśli dowiedziałby się, że ktoś taki jak Harry pojawił się bez zapowiedzi.
Po tym jak jej mama zginęła, żyła pod opieką bardzo troszczącego się ojca, który czasami był zbyt opiekuńczy. Pamiętała te wszystkie momenty, kiedy wpadała w kłopoty, gdy nie mówiła mu gdzie była albo jak wiele razy wymykała się, ponieważ on nie chciał, by robiła pewne rzeczy.
Mimo, że to się nie zmieniło, nadal była wdzięczna za opiekuńczego tatę. Nie zamieniłaby go za nic na świecie, mimo, że miała nadzieję, że pewnego dnia się zrelaksuje i zda sobie sprawę, że ona jest już dorosłym człowiekiem z całkowitą możliwością zadbania o samą siebie.
Po dwóch godzinach, pożegnała się z ojcem całusem w policzek, kierując się z powrotem do samochodu. Lecz zanim tam dotarła, sprawdziła po drodze swój telefon, zauważając dwa nieodebrane połączenia od Trys, jak również wiadomość. Otwierając sms'a, zatrzymała się, by odczytać treść.
‘Mamy gości, nie zamierzasz ich polubić.’
♠ ♠ ♠
cześć misiaki! rozdział 4 już za Wami! jak
wrażenia? ;> dajcie nam znać w komentarzach, co sądzicie ;) a może macie dla
nas jakieś rady, wskazówki lub propozycje być coś zmienić? rozmawiajcie z nami!
my nie gryziemy, naprawdę ;D
życzę miłego weekendu! do następnego! x
super ;)
OdpowiedzUsuńOh, witam Cie geniuszu!
OdpowiedzUsuńUwielbiam ta lekkosc rozdzialow <3
Aaaaaaaaaa NEXT!!! Stawiam na Harrego i Louisa <3
OdpowiedzUsuńooo booooskie ;3 mogłabyś dodawac szybciej rozdziały bo to jest super i tu jest mój tt : @hugmenooow bd mnie informować o rozdziałach ?? to dla mnie naprawde ważne
OdpowiedzUsuńnie możemy dodawać częściej, bo przy szkole i nauce nie mamy tyle czasu. przykro mi.
Usuńi tak, już dopisuję cię do listy ;)
@another_camille
świetny kiedy następny ?????
OdpowiedzUsuńzapewne jakoś w przyszły weekend x
Usuń@another_camille
Super . Pewnie chłopacy przyszli do dziewczyn . Coś czuje, że bd sie działo . hahaha . czekam . :)
OdpowiedzUsuńŚWIETNY !. CZEKAM NA NEXTA :* / M.
OdpowiedzUsuńpięknie złotko
OdpowiedzUsuńtłumaczenie, cóż, jak zawsze nienaganne i co tu będę dużo mówić
a co do FF to oczywiście zżera mnie ciekawość, co do następnego rozdziału, bo nietrudno się domyślić, że zapewne szanowny Pan Styles zawitał w ich słodkim domu
do następnego
pozdo
L.
soulless-fanfiction.blogspot.com
Super tłumaczenie xx @999pati
OdpowiedzUsuńBoooski !!! Czekam nn ;d
OdpowiedzUsuńXoxo @JustynaJanik3
Świetny rozdział <3 x
OdpowiedzUsuńTeraz najbardziej jestem ciekawa kolejnego rodzaju, chcąc wiedzieć się stanie. Rea coś zrobi ciekawego albo może Harry powie coś znów, co nas zainteresuje. Cóż z przyjemnością, czekam na kolejny rozdział! :)x
OdpowiedzUsuńfantastyczny :) i ciekawe któż się tam pojawił, taki nieproszony ? :D
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na następny <333
OdpowiedzUsuńsuper , czekam na nexta !
OdpowiedzUsuńSuper, jak zawsze.. ale. nie lepieł było by zrobił perspektywe głównej bohaterki? Aby lepiej odczytać jej myśli i wg..
OdpowiedzUsuńraczej nie, ponieważ my to tylko tłumaczymy, a oryginał napisany jest właśnie w 3 osobie, to nie od nas zależy :) same też nie znamy jej dokładnych myśli, ponieważ nie zawsze jest o tym wspomniane.
Usuń@another_camille
hej :) rozdział jak każdy jest oczywiście wspaniały ,czekam na kolejny ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuń