23 gru 2013

9: 'Love Yourself First'


♠ ♠ ♠

Don't lose it all in the blur of the stars
Seeing is deceiving, dreaming is believing
It's okay not to be okay
Sometimes it's hard to follow your heart
- Who You Are, Jessie J


  Chłopak siedział na łóżku Rae, gdy ta go studiowała. Był wciąż w tym samym miejscu i wciąż tak samo piękny, gdy jego inteligentne, zielone spojrzenie zatrzymało się na niej, sprawiając wrażenie nieporuszonego. Jego włosy były wciąż kręcone i jedwabiste, co zmusiło ją do zastanowienia, jakby to było wsunąć w nie swoje palce. Wyobraziła sobie, że to najpiękniejsze uczucie na świecie. Rae nie rozumiała chłopaka siedzącego kawałek dalej i chociaż lubiła udawać, że nie chce go zrozumieć, prawda była taka, że chciała pojąć dlaczego jest taki, jaki jest. Wyglądał na inteligentnego i wyraźnie miał mózg. Ale dlaczego się upijał i był na tyle głupi, żeby potem brać udział w bójkach? Nie miała pojęcia. Decydując, że nie otrzyma od niego żadnych wyjaśnień jego zachowania, westchnęła odwracając się i udała się do garderoby. Przebrała się w dresowe spodnie, które zawisły nisko na jej biodrach oraz w krótki, luźny top, odsłaniający tatuaż, który znajdował się na żebrach. Wychodząc z pomieszczenia, zignorowała Harry’ego, który w dalszym ciągu nie zmienił swojego położenia, a jego oczy były rozbiegane, gdy starał się odpowiednio dobrać słowa.
- Co to znaczy? - zapytał. Kiedy nie odpowiedziała, wskazał na jej żebra. – Tatuaż.
- Nie możesz przeczytać?
- Mogę - powiedział dobitnie. – Ale jestem pijany, a ty stoisz za daleko.
Westchnęła. – Jest napisane ‘Learn to love yourself first.’
Udała się do łazienki, przylegającej do jej sypialni, po czym wyjęła z apteczki fiolkę z tabletkami i wysypała jej zawartość na dłoń. Wypełniła szklankę wodą z kranu i wróciła z powrotem do Harry'ego, którego milczenie ją zaniepokoiło.
- Weź to - poleciła mu, a jej głos był cichy, gdy wystawiła rękę z tabletkami. Wziął je od niej delikatnie, celowo ocierając dłonią o jej, a tym samym rozpalając ogień na skórze. – Powinno pomóc.
- Dlaczego mi pomagasz? – zapytał, wkładając pigułki między różowe wargi, zanim popił je wodą. Uśmiech wkradł się na jego usta, gdy skończył. – Nawet mnie nie lubisz.
- Moja mama zawsze powtarzała, że należy pomagać innym w potrzebie.
Podobnie jak wcześniej, wyraz jego twarzy zmienił się z rozbawionego na gniewny. Wepchnął kubek w jej dłonie, wstając z łóżka i zataczając się lekko. Sięgnęła ręką, aby go przytrzymać, ale wzdrygnął się dziko na jej dotyk. – Nie potrzebuję twojej pomocy.
Twarz Rae przybrała postać czystej karty, nie chciała ujawnić, że przestraszył ją jego temperament. Widziała, w jaki sposób ogień świecił w jego oczach, sposób, w jaki jego źrenice się rozszerzyły. – Nie chcesz mojej pomocy. Jest różnica.
Zaszydził ze złością i ruszył w kierunku drzwi od pokoju, zostawiając ją stojącą przy łóżku. – Nic o mnie nie wiesz.
- Wiem, że wciąż na siebie wpadamy – powiedziała, zaraz po tym jak skręcił za rogiem. Rae czekała, aż jego stopy się zatrzymają. Kiedy się nie ruszał, podeszła z wahaniem do drzwi i stanęła we framudze. Wychyliła się lekko, aby móc patrzeć na niego. Jego głowa zawisła, loki osłaniały jego ekspresję. – I nie jestem pewna, czy powinnam to uznać za jakiś znak.
- Może nie powinnaś się w nie wczytywać.
- A może ty powinieneś… - odparła. Kiedy nie odpowiedział, wzięła to jako wskazówkę, że może kontynuować. – Możesz spać w pokoju gościnnym. Nie chcę, żebyś wędrował pijany po ulicy w nocy, a na pewno nie możesz prowadzić.
- Mogę wziąć taksówkę.
- Lub możesz spać w sypialni za darmo, gdzie ktoś będzie miał pewność, że nie utopisz się w wymiocinach.
Harry nie kłócił się z nią, więc Rae przeszła obok niego w milczeniu, zastanawiając się, dlaczego tak bardzo chciała mu pomóc. To było jasne, że Harry miał kompleks wyższości i nie chciał, aby ktoś okazywał mu życzliwość; to było tak, jakby był z tym dobrze zaznajomiony. Ale część niej, którą odziedziczyła z pewnością po matce, wiedziała, że nie może go tak zostawić, aby mógł pójść znowu się upić. Jej serce było zbyt duże, aby pozwolić mu chodzić nocą po klubach, nawet, jeżeli wiązało się to z przebywaniem wokół osób, które uważała za niebezpieczne i przerażające.
Zapaliła światło, wchodząc do pokoju po drugiej stronie korytarza, ale bliżej schodów. Była to duża przestrzeń, z jasnymi zielonymi ścianami i rysunkami wiszącymi na nich. W dolnym rogu każdej pracy widniał podpis Rae. Wyciągnęła koce, a następnie za pomocą gestykulacji i słów wspomniała gdzie jest łazienka, a gdzie mini-lodówka. Odwróciła się i zobaczyła Harry'ego, który stał jakby sparaliżowany, wpatrując się w jeden z rysunków. Był on narysowany na białym arkuszu papieru, wykończony czarnym ołówkiem i węglem. Dziewczyna została opracowana na przestrzeni kartki, z bliska jej twarz była skażona przez łzy i rozmazana.  Rae spuściła wzrok, czuła się nieco zawstydzona, że ktoś ogląda jej prace.
- Narysowałaś to? – zapytał, sięgając ręką i dotykając krawędzi papieru. To było tak, jakby chciał dotknąć dziewczyny, znajdującej się na obrazku, aby poczuć jej smutek.
- Tak – odpowiedziała szybko, podnosząc głowę. Harry nadal stał tyłem do niej, ale jego ciało było już odprężone. – Po śmierci mojej matki.
Odwrócił swoją głowę, patrząc na nią przez ramię. Nie mogła zrozumieć wyrazu jego twarzy. – Dlaczego dbasz o to, aby upewnić się, że ze mną wszystko w porządku?
Wzruszyła ramionami. – Dlaczego wkładasz taki wysiłek w rozmowę ze mną? Nie wiem.
Między nimi zapadła cisza. Harry przyglądał się jeszcze rysunkowi przez chwilę, zanim odwrócił się od niego i wskoczył na łóżko, a jego ciało zapadło się w materacu. – Dam ci znać, jeśli umrę we śnie.
Rae prawie uśmiechnęła się na ten komentarz, po czym podeszła do drzwi i zgasiła światło, zostawiając chłopaka w ciemnościach. – Jeśli umrzesz w moim domu, zabiję cię.
Gdy zamykała drzwi, usłyszała niewyraźny bełkot Harry'ego – To piękny obrazek. Jak ty.

*

Kiedy Rae domknęła drewnianą powłokę, Harry nie poszedł od razu spać. Leżał wpatrując się w sufit, wiedząc, że otacza go jej niesamowita i zaskakująca twórczość. Nigdy nie uważał, że mogłaby być artystką, ale znowu, przecież nie wiedział o niej wiele rzeczy. Dla wyjaśnienia, Harry zawsze myślał, że Rae należy do tych bogatych dziewczyn, zbyt eleganckich i ze zbyt wysokiej klasy, które nie chcą rozmawiać z kimś takim jak on. Wiedział, że łatwo mógłby należeć do tej grupy, ze względu na swoje pieniądze i imię. Ale lubił wpadać w kłopoty, lubił prowadzać się z przestępcami. Kiedy Rae po raz pierwszy zaoferowała swoją dłoń, aby pomóc mu w łazience, był zszokowany, a nawet trochę rozbawiony. Może nie jest tak ogólnie spięta, pomyślał wtedy sobie. Pomyślał, że może w rzeczywistości uda mu się zaciągnąć ją do łóżka; zanim nie zwyzywała go i nie zamknęła mu drzwi przed nosem, czego nigdy nie zrobiła w stosunku do niego żadna kobieta. Mimo, że Harry był pijany, może nawet dużo bardziej pijany, niż myślała Rae, wiedział, że była typem dziewczyny, który będzie starał się zrozumieć przez całe życie. Piękna, inteligentna i utalentowana, co go nieco zmieszało, bo jak ktoś może mieć tak wiele różnych cech, które zmieszały się i utworzyły jedną pogmatwaną dziewczynę. Przewracając się w łóżku, wyobrażał sobie, jakby to było położyć się obok niej i czuć jej małe, ciepłe ciało blisko swojego. Całe życie, dziewczyny, które spały u jego boku były zimne, zawsze leżały z nim po tym, jak uprawiali seks. Nigdy nie chciał spać obok kobiety... przynajmniej nie w taki sposób, w jaki wyobrażał sobie siebie i Rae.
Poczuł drżenie klatki piersiowej, wywołane przez chichot. Czuł się śmiesznie. – Ona cię zniszczy, Styles – wymamrotał do siebie, przesuwając dłonią po włosach. – Będzie chciała zmienić to, kim jesteś. Ona cię zniszczy.

*

Gdy późną nocą drzwi od domu otworzyły się, a chwilę później zamknęły, Rae wystrzeliła z łóżka, wiedząc, że Trystan nareszcie wróciła. Niecierpliwie czekała, aż jej przyjaciółka zjawi się w mieszkaniu, spoglądając to na zegarek, to na drzwi, jakby miał się pojawić w nich Harry. Rae musiała przyznać, że czuła się zaniepokojona, będąc z nim w swoim domu. Potencjalnie, mógłby coś ukraść, opróżnić barek z alkoholem, lub po prostu wywołać pożar. Martwiła się również, że mógłby przyjść do jej sypialni, ponieważ czuł się samotny, przynajmniej takie miała wrażenie. Trystan wieszała klucze na wieszaku, gdy Rae schodziła po schodach, jej oczy świeciły podekscytowaniem i były trochę zaalarmowane. Blondynka odwróciła się i zobaczyła ją, zwalniając swoje ruchy, gdy zdejmowała kurtkę. – Wszystko w porządku?
Rae przytaknęła, był to ruch niewielki i szybki, jak koliber. – To była dziwna noc, co najmniej.
Siedząc w salonie i rozmawiając półgłosem, brunetka opowiedziała swojej przyjaciółce wszystko, co wydarzyło się tego wieczoru. Trystan słuchała uważnie i wydawała się zaskoczona. Należała do świetnych słuchaczy, kiedy chciała i Rae była za to dozgonnie wdzięczna; że poczekała do końca, aby móc zadać kilka pytań, które mogły jej objaśnić to i tamto.
Po zdaniu relacji, która zakończyła się na chłopcu pozostawionym w pokoju gościnny, Rae odchyliła się do tyłu dmuchając w powietrze, aby pozbyć się luźnego kosmyka włosów z twarzy. Trystan skrzyżowała ramiona na piersi i potrząsnęła głową. – Bóg mi świadkiem, że to jedna z najbardziej szalonych opowieści, jaką kiedykolwiek usłyszałam.
- Wiem – Rae przyznała, patrząc na swoje dłonie. Nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć. – To bardzo dziwne. Ja po prostu... Coś mi mówi, że jest w nim więcej, niż widać na pierwszy rzut oka, ale nie sądzę, że chcę wiedzieć co.
- To trochę niepokojące – dodała Trys. – Louis powiedział mi, że ich przyjaźń jest dość odległa, na tę chwilę, ponieważ Harry brnie na dno. Nawet mówił coś, że jest w nim coś ciemnego i złamanego. Nie sądzę, aby to było twoje zadanie, aby dowiedzieć się co jest grane... ale czuję, że coś powinno się wydarzyć.
- Nie chcę go naprawić – Rae odpowiedziała szybko, jakby urażona tym pomysłem.
- Cóż, ktoś musi.
- Kto powiedział, że on potrzebuje pomocy? – brunetka spytała, zaskoczona jak bardzo przeszkadza jej, że ktoś chciał go zmienić. Zupełnie się zgadzała, że są w Harrym rzeczy, które wcale nie są idealne i była pewna, że to wariat, ale gdy usłyszała co ktoś powiedział, po prostu ją to wkurzyło. – Może jest trochę niespokojny. Ale może on nie potrzebuje naprawy - może musi się czegoś nauczyć.
- I dokładnie czego miałby się nauczyć?
Rae opuściła głowę, czuła się przegrana.Wiedziała, że wygaduje teraz bzdury, ale przez całą noc myślała, że może chłopak na górze po prostu potrzebuje nauczyć się jak czuć, może potrzebuje mieć przyjaciół, którzy martwiliby się o niego. Nie była pewna, czy chce być tą osobą, ale coś w nim sprawiało, że była smutna. – Nie wiem? Nauczyć się... to jest w porządku mieć gówniane życie?
Trystan westchnęła, kładąc dłoń na kolanie przyjaciółki. – Ja też nie wiem, Rae. Ale nie sądzę, żebyśmy mogły to rozgryźć, więc chodźmy już spać. To jedyne, co możemy zrobić.
- Taa... – odpowiedziała cicho brunetka. Myślała o tym, że może najpierw Harry musiał nauczyć się kochać samego siebie.

♠ ♠ ♠

siemka maluchy! x
mogą być jakieś błędy, niedomówienia, ale bardzo chciałam dodać dzisiaj ten rozdział, jako taki mały suprajs na święta. Kama mi gdzieś zniknęła, więc nie mogła sprawdzić i zdałam się na siebie. z góry przepraszam i mam nadzieję, że wam się spodoba : ) uroczy Harry, prawda?
no to jeszcze raz: wesołych świąt! xx nie najedzcie się jutro za bardzo. buziaki kochani.

10 komentarzy:

  1. taa super
    wesołych...

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział wspaniały!dziękuję,ze dodalyscie go dzisiaj i dziekuje,ze tluamczycie ten ff.WESOLYCH SWIAT KOCHANE! do uslyszenia xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!!! Fajnie, że dodałyście :) Zapraszam również na mojego bloga: www.dont-let-me-gooo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, że dodałyście! Wesołych xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Super tlumaczycie. :) Wesolych Swiat. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. OO! już na pewno po wigilii, także nie mogę życzyć pysznego barszczu, i karpia bez ości, ale mimo wszystko WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! XD O tak, przejadłam się, i to nawet więcej niż trochę! Co do rozdziału, to nie wyłapałam żadnych błędów ortograficznych, ale tobie chodziło raczej o same tłumaczenie, także nie będę się wypowiadać :p O tak, lubię takiego Hazze! Ale tristian męcy Rae w głowie! Ona ma go ''nauczyć''. On tego potrzebuje. Moim zdaniem, na miejscu głównej bohaterki, na pytanie ''I dokładnie czego miałby się nauczyć? '' odpowiedziałabym ''człowieczeństwa'' :D Zapraszam ogółem to sb, bo zawsze można kliknąć w ikonke mojego profilu, a piszę kilka opowiadań o harrym :D Ok, to chyba na tylleeeee! Bay!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękujemy za życzenia! teraz trzeba będzie spalać te zdobyte kilogramy, haha :D buziaki x / yo_payno

      Usuń
    2. mega mega mega, chcę więcej!

      Usuń
  7. ten ff jest niesamowityyy !

    OdpowiedzUsuń