♠ ♠ ♠
I wanna be drunk when I wake up
On the right side of the wrong bed
And never an excuse I made up
Tell you the truth I hate
What didn't kill me
It never made me stronger at all.
- Drunk, Ed Sheeran
Słońce promieniowało jasnym blaskiem, gdy dwie
dziewczyny szły przez park, obie skupiały wzrok na sześciolatce kroczącej tuż
przed nimi. Lily była małą kuzynką Rae, która była dla niej całym światem.
Zrobiłaby dla niej wszystko, często postrzegano młodszą dziewczynę jako jej
siostrę.
Trystan zachichotała, gdy Lily odwróciła się twarzą do nich. Jej jasnoniebieskie oczy śmiały się, gdy wzięła ostatni kęs rożka po lodzie, a porządny chrzęst zabrzmiał w ich uszach. Rae uśmiechnęła się do Lilly, niepewna, co zrobiłaby bez tej małej dziewczynki w swoim życiu; przynosiła jej radość, kiedy nikt inny nie mógł.
Trystan zachichotała, gdy Lily odwróciła się twarzą do nich. Jej jasnoniebieskie oczy śmiały się, gdy wzięła ostatni kęs rożka po lodzie, a porządny chrzęst zabrzmiał w ich uszach. Rae uśmiechnęła się do Lilly, niepewna, co zrobiłaby bez tej małej dziewczynki w swoim życiu; przynosiła jej radość, kiedy nikt inny nie mógł.
Był wczesny poranek, dzień po obudzeniu się z
Harrym w domu. Dziewczyna próbowała wyrzucić z głowy widok chłopaka. Ale bez
względu na to jak bardzo się starała, cały czas o nim myślała, czy to o jego
lekceważącym zachowaniu, czy też zastanawiając się nad jego urodą. Zwyczajnie
tego nienawidziła. Po opowiedzeniu Trystan, co się wydarzyło, ona
także miała trudności ze zrozumieniem, co się działo, a potem przeprosiła za
bycie złą przyjaciółką i za to, że nie wróciła z nią do domu już drugi raz z
rzędu. Mimo, że jej tego nie powiedziała, Rae zaczynała się domyślać, że jej
najlepsza przyjaciółka zauroczyła się w Louis’ie, co było powodem jej
ostatniego zachowania.
Strużka roztopionych lodów spłynęła po twarzy
Lily, na co Trystan się roześmiała i wyciągnęła z torebki serwetkę, wołając
kuzynkę Rae, by ją wytrzeć. – Więc usłyszałaś dzisiaj od niego cokolwiek? – zapytała, ścierając słodkości z buzi młodszej dziewczynki. – Na przykład
przeprosiny za praktyczne posiniaczenie cię?
Rae przygryzła wargę, pozwalając Lily wsunąć
dłoń w jej własną. Jej rączka była tak mała w porównaniu do jej, co było
zabawne, biorąc pod uwagę fakt, że także miała drobne dłonie. – Nie, ale wolę,
żeby zostało tak, jak jest. Nikt nigdy nie był tak istotny w moim życiu. I nie
jestem pewna, co jest tego powodem.
- Nieważne, czy zbieg okoliczności czy
przeznaczenie, ale cokolwiek wybierzesz, faktem pozostaje to, że on mnie
przeraża.
Przytaknęła, przenosząc wzrok na przyjaciółkę. –
Więc zakładam, że Louis cię nie przeraża?
Podczas gdy Rae już by się zarumieniła, słysząc
taki zarzut, Trystan uśmiechnęła się znacząco, spoglądając na nią, ponieważ
wiedziała, gdzie zmierza z tym pytaniem. Blondynka normalnie była bardzo
bezpośrednia, jeśli chodziło o chłopaków, nie miała nic do ukrycia. Zawsze taka
była. – Cóż, jest gorący, to po pierwsze – skomentowała, kiwając głową. – Ale
nie był dokładnie tym, kim myślałyśmy, że jest. Nie jestem jeszcze pewna, co to
jest… ale chcę się tego dowiedzieć.
- Dopóki jesteś ostrożna…
Trys uśmiechnęła się, układając dłoń na jej ramieniu, by pocieszyć dziewczynę. Rae poczuła ulgę, widząc zrozumienie na twarzy przyjaciółki, wdzięczna, że nie wynikła z tego żadna kłótnia. – Rozumiem, dlaczego się o niego martwisz. Nie znamy go zbyt dobrze, a rzeczy, które już o nim wiemy – nie rozumiemy ich. Przysięgam, że już nieco posuwam się do przodu i jeśli schrzanię, możesz mnie porządnie pobić.
Trys uśmiechnęła się, układając dłoń na jej ramieniu, by pocieszyć dziewczynę. Rae poczuła ulgę, widząc zrozumienie na twarzy przyjaciółki, wdzięczna, że nie wynikła z tego żadna kłótnia. – Rozumiem, dlaczego się o niego martwisz. Nie znamy go zbyt dobrze, a rzeczy, które już o nim wiemy – nie rozumiemy ich. Przysięgam, że już nieco posuwam się do przodu i jeśli schrzanię, możesz mnie porządnie pobić.
Rae zaśmiała się. – Zapamiętam to sobie. A teraz,
co powiesz na to, by zabrać cię do domu, Lils? Twoja mamusia wkrótce będzie na
ciebie czekać.
Lily zmarszczyła brwi, machając warkoczykiem,
gdy potrząsnęła głową. – Ale ja chcę spędzić z wami cały dzień!
Rae pochyliła się i wzięła dziewczynkę w ramiona,
gdy kierowały się w stronę samochodu. Dziecko schowało twarz w zagłębienie jej
szyi, powodując że ta się uśmiechnęła. – Chciałabym, żebyś była ze mną cały
dzień, ale muszę iść do pracy, Lils.
- Dlaczego pracujesz?
Nie mogła pojąć, w jaki sposób umysł sześciolatki
wymyśla takie pytania. – Pracuję, ponieważ muszę nabrać odpowiedzialności,
głuptasku.
Jej słowa były bardzo prawdziwe. Tak naprawdę nie
potrzebowała pracy, biorąc pod uwagę fakt, że ojciec mógł zapewnić jej
wszystko, czego potrzebowała. Po ukończeniu szkoły, nie udało jej się
zdecydować, co pragnie robić, więc nie chciała marnować pieniędzy na szkołę,
póki nie będzie wiedziała, czym chce się zajmować. O dziwo, tata nie zezłościł się na jej brak chęci
do edukacji; widział sens w nietrwonieniu pieniędzy, ale również sugerował jej,
że ostatecznie musi pójść na studia. Więc zaczęła pracować w sklepie muzycznym
niedaleko od jej domu i zdecydowała wziąć rok przerwy, by odkryć, co zamierza
robić w przyszłości. Dr. Bastian na początku nalegał, by nie
pracowała, mówiąc, że to nie ma sensu. Ale Rae była typem dziewczyny, która
cieszy się pracą, z utęsknieniem czekając na uzyskanie odpowiedzialności. Co
dodatkowo upewniało ją, że nie marnuje roku na robieniu absolutnie niczego.
Podrzucając Lilly do jej matki, żegnając się
buziakiem i machając, przyjaciółki skierowały się z powrotem do domu. Trystan
także pracowała tego wieczora jako hostessa w prestiżowej restauracji. Chociaż
nie płaciła czynszu, wykorzystywała pieniądze na kupowanie sobie rzeczy i upewnianiu
się, że oszczędza pieniądze na studia w przyszłym roku.
W drodze do domu, w radiu leciało ‘Dani
California’ Red Hot Chili Peppers, co spowodowała, że Rae uśmiechnęła się i
bębniła palcami o kierownicę. Nie było nic lepszego niż opuszczenie szyb
słuchając dobrej muzyki i kiwając głową do rytmu. Choć Trystan nic nie powiedziała, to i tak
wywróciła oczami. Zdumiewające były ich kompletnie różne upodobania muzyczne, a
Rae nigdy nie potrafiła zrozumieć jak jej przyjaciółka może słuchać Lady Gagi,
Kanye Westa czy Justina Biebera.
Będąc już w domu, przebrały się do pracy, a
Trystan piała głośno swoje 40 najlepszych kawałków, podczas gdy Rae błąkała się
po pokoju, po czym otworzyła okładkę Siddharthy, gdy tamta jeszcze się
ubierała. Było tak jak czytanie dobrej książki w jej umyśle, a historia o
odkrywaniu własnego siebie dotykała ją do sedna, gdyż czasami ją rozumiała.
W ciągu następnej godziny, dwie współlokatorki
rozeszły się w różne strony – Rae ochoczo wychodziła do pracy, natomiast
Trystan narzekała. Była niezwykle wolnym duchem, więc często trudno jej było
przyjmować od kogoś polecenia. Rae mogła przysiąc, że pewnego dnia Trys będzie
szefem czy kimś w tym rodzaju właśnie dlatego, że była w tym dobra.
Pierwsze kilka godzin pracy przebiegło tak jak
zwykle, dziewczyna przechadzała się po sklepie i sprzedawała płyty. Gdy ruch
się zmniejszył, włączyła swoją własną muzykę i nuciła pod nosem razem z Pink
Floyd i Rolling Stones, których głosy wylewały się w głośników, wypełniając jej
uszy. Rzuciła okiem na zegarek i zobaczyła, że zostało
jej jeszcze około godziny pracy. Miała nadzieję, że już nikt nie wejdzie do
sklepu, co oznaczało, że mogłaby skończyć i wyjść wcześniej. Zamykanie nigdy
nie było przyjemne, ponieważ kawałek dalej znajdował się bar i podczas nocnych
zmian normalne było natknąć się na pijanego idiotę w sklepie, a z nimi nie było
żartów.
Siedząc za ladą, wyciągnęła książkę i otworzyła
tam gdzie ostatnio skończyła, strony były już żółte przez utlenianie, a wiele kartek
miało zagięte rogi przez niezliczone używanie. Rae zawsze, gdy zauważała coś
nowego, jakieś pewnego rodzaju prawdy, to za każdym razem czytała
poszczególną powieść od początku.
Nie na długo zagłębiła się w czytanie, ponieważ
jej uwagę przyciągnął jakiś hałas. Zmarszczyła brwi, gdy wyprostowała się, by
nad półkami dojrzeć szybę i dowiedzieć się, co to za szum dochodził z zewnątrz.
Lecz jej niski wzrost uniemożliwił jej zobaczenie czegokolwiek. Zaginając róg kartki, odłożyła powieść,
pospieszając w stronę przedniej części sklepu, kiedy hałas się nasilił.
Okrążając półki, przechyliła głowę z ciekawością, gdy zobaczyła trzech mężczyzn
stojących na chodniku, plecami skierowanymi do sklepu i wrzeszczących na coś po
drugiej stronie ulicy. Rae obserwowała ich z lekkim zainteresowaniem, po
czym wywróciła oczami. To tylko banda pijaków, wszczynająca z kimś bójkę, a ona
nie miała cierpliwości do ich wrzasków. W momencie, gdy się odwróciła,
zobaczyła jak odchodzą od okna i przechodzą przez jezdnię, gdzie odpowiedź
mogła być słabo słyszana przez szybę. Coś zatrzymało jej ruch, zarówno ciekawość na to,
co się działo, jak i na niechęć do odejścia od tej sytuacji, która mogła
przerodzić się w coś złego. Oba elementy były powodem, dla którego stała przy
oknie na tyle długo, by ujrzeć, że na ulicy wybuchła awantura. Rae była bystrą dziewczyną. Przeszła przez
wszystkie klasy na samych piątkach i wyróżniała się łatwym przyswajaniem
wiedzy. Ale istniała jedna rzecz, z którą zawsze się borykała. Było to uczenie
się jak nie wtykać nosa w nieswoje sprawy, więc gdy nagle wyskoczyła na
chodnik, by zainterweniować w walkę, jej brak przemyślenia sprawy ponownie
wziął nad nią górę.
- Przestańcie! – wrzasnęła, zdając sobie sprawę,
że było tam trzech ludzi przeciw jednemu, mimo że nie mogła zobaczyć ofiary.
Wystrzeliła w stronę najbardziej oddalonego mężczyzny, który warknął na nią,
mimo że się jąkał. – Ej! Wypad stąd albo zadzwonię na cholerną policję,
słyszycie? IDŹCIE DO DOMU.
Rae darła się na nich wszystkich i mimo że
drobnej budowy, była wystarczająco silna, by walczyć o tą małą rzecz.
Odciągnęła ostatniego faceta i popchnęła go w kierunku reszty jego kolegów.
Stała między ofiarą a trzema mężczyznami, lecz potem zdała sobie sprawę, że to
może jednak oni byli ofiarami, biorąc pod uwagę ich rany.
- Wynoście się, zanim po kogoś zadzwonię, jasne?
– zażądała, kładąc dłonie na biodrach. Usłyszała jak ktoś za nią chichocze,
mimo że musiała jeszcze stawić czoła temu, kogokolwiek uratowała. – Ruszcie
się!
Mężczyźni przeklęli i splunęli na nią, ale
odeszli, jednakże z obelgami na ustach. Ignorując ich, odwróciła się i już
miała zadać zmartwione pytanie, jednak zamiast tego przechyliła głowę na bok,
nie wierząc w to, co widzi. – Serio? – Będąc śmiertelnie poważną, skrzyżowała
ramiona na piersi. – Tak szczerze, to powoli staję się coraz bardziej
rozdrażniona, gdy wszędzie cię widzę.
Harry zaśmiał się, a potem skrzywił, łapiąc się
za żebra. Przygryzając wargę, zrobiła szybkie oszacowanie, dostrzegając, że
jego nos krwawił, a powieki zaczynały puchnąć. Trzymał się też za brzuch, gdzie
oczywiście załapał uderzenie. Ogólnie rzecz biorąc, wyglądał jak absolutne
gówno i śmierdział barem.
- Cóż, nie miej mi tego za złe - stęknął,
jego twarz wykrzywiła się, gdy próbował ukryć ból, chwiejąc się. Przez jego
dumny krok i niezawiązane buty, ocena Rae była taka, że był kompletnie
nietrzeźwy. – A teraz zmykaj i rób, cokolwiek robiłeś.
Już zamierzała się odwrócić, kiedy potknął się o
sznurowadło i upadł do przodu, lądując na czworakach z niezwykle głośnym
przekleństwem. Dłońmi opierał się o chodnik i dziewczyna wiedziała, że jego
skóra musiała szczypać przez żwir i brud, które teraz znajdowały się w jego
ranach.
- Oh, na miłość boską! – zawołała, wyrzucając
ręce w górę i podeszła do niego, po czym pochyliła się i pomogła mu wstać.
Próbował ją odgonić, ale szybko złapała go za ramię i zaczęła prowadzić w
stronę jej pracy. – Robię to, ponieważ ty pomogłeś mi.
- Nie potrzebuję pomocy – powiedział ostro,
odsuwając się od niej. Ponownie chwyciła go za ramię i mocniej ścisnęła,
wciągając go do sklepu. – Puść mnie.
- Zamknij się, Styles! – warknęła, prowadząc go
za ladę i brutalnie sadzając na stołku. Podsunęła mu ręcznik pod nos i kazała
przytrzymać. – Teraz siedź tu i postaraj się nie grać mi na nerwach przez pięć
sekund, podczas których zamknę. Jeśli się za bardzo ruszysz, wsadzę ci nogę w
dupę.
- Byłabyś wtedy bardzo utalentowana.
Poruszając się szybko, kończyła zmagać się ze
wszystkim, a pijany chłopak lekko kołysał się na krzesełku, gdy ją obserwował.
Była zaskoczona, gdy nie usiłował uciec, za co była jednocześnie wdzięczna i
zirytowana. Miała nadzieję, że wyrwie jej się, więc nie musiałaby się z nim dłużej
użerać.
Gdy skończyła, nawinęła rękawy koszuli na dłonie
i pociągnęła go za sobą, gasząc po drodze światła, po czym praktycznie wrzuciła
go do samochodu. Nic nie powiedział, ale przechodził od piorunowania jej
wzrokiem do zwykłego obserwowania jej z ciekawością, czego w ogóle nie
rozumiała.
Jazda do domu przebiegała w ciszy, patrzyła tylko
jak chłopak próbuje się nie krzywić z bólu, kiedy samochód trafiał na wyboje.
Musiała przyznać, że na niektóre najeżdżała specjalnie, żeby tylko zobaczyć jak
robi grymas.
Po dotarciu do domu, zaciągnęła go do łazienki i
poinstruowała, by usiadł na brzegu wielkiej wanny. Zrobił to bez dyskusji, za
co była wdzięczna. Wyglądało na to, że nie był dzisiaj w nastroju na kłótnie z
nią.
Nos Harry’ego ciągle krwawił, gdy odsunęła
ręcznik, który wcześniej mu dała, ale nie był złamany, co było plusem.
Zwilżając szmatkę, klęknęła na ziemi przed nim, a do jej uszu dotarł chichot
pochodzący z jego ust. – Dużo dziewczyn znajdowało się dla mnie na kolanach –
skomentował, spoglądając na nią z góry. – Nie sądzę, że byłaś jedną z nich.
Uśmiechając się szyderczo, mocno przycisnęła
materiał do jego nosa, powodując, że warknął i chwycił jej rękę, silnie się w
nią wpatrując. Złość, która była w jego oczach dzień wcześniej, teraz była
także, tylko ciemniejsza. – To boli.
- Więc przestań być dupkiem.
Delikatnie, wytarła krew, która psuła jego piękną
twarz i przełożyła ściereczkę na czystą stronę. Jego oczy były posiniaczone,
więc wypełniła małą torebkę lodem i wręczyła ją mu, kierując, by przyłożył ją
do oka.
Następnie przetarła jego dłonie, musząc trzymać
go ciasno za nadgarstki, gdy syczał w bólu i klął, kiedy czyściła je z wodą
utlenioną. Podczas, gdy obmywała pozostałości po bójce na jego rękach, zdała
sobie sprawę jak wielkie były jego dłonie, lecz o dziwo twierdziła, że są
piękne, tak jak cała jego reszta. Rae nie mogła pojąć, jak ktoś mógł być
zrobiony tak idealnie.
- Zdejmij koszulę – westchnęła, wstając. Harry
spojrzał na nią, unosząc brew. Wywróciła oczami i gestem wskazała, by ją
ściągnął. – Cóż, jeśli to na pieniądze czekasz, to nic nie dostaniesz. Teraz
podejdź.
Harry wyszczerzył się do niej i rozebrał z
koszuli, a Rae ponownie musiała się kontrolować, by nie skupiać się zbytnio na
jego perfekcyjnej, choć w niektórych miejscach posiniaczonej, skórze i
mięśniach, które błagały jej oczy o zwrócenie uwagi. – Rzeczywiście żartowałaś.
- Kto by to wiedział… - wymamrotała z sarkazmem,
przykładając więcej paczek z lodem do jego mięśni brzucha. Odskoczył od niej i
zachichotał lekko, sprawiając, że dziewczyna dziwnie się na niego spojrzała.
Nigdy nie słyszała, by chichotał, ale stwierdziła, że było to urocze. – Czy ty
właśnie zachichotałeś?
- Mam łaskotki.
- Jasne.
Kiedy podniosła się, zdecydowała, że musi zająć
się jego wszystkimi ranami bojowymi. Jak poradziła sobie z tym bez jego
awanturowania się, to nie miała pojęcia, ale nie miała zamiaru tego
kwestionować. Im dłużej był cicho, tym lepiej.
- Wiesz - zawołał z łazienki, gdy weszła
do sypialni, by wyrzucić jego brudną i podartą koszulę do kosza. – To całe show
podobałoby mi się bardziej, jeśli byłabyś przebrana za niegrzeczną
pielęgniarkę.
- A mi bardziej podobałoby się, gdybyś był niemową. – Grzebiąc w szufladach, znalazła stary t-shirt pochodzący od jej byłego,
decydując, że to będzie najlepiej pasować do budowy Harry’ego. Chłopakowi,
który obecnie znajdował się w jej domu, niewiele brakowało do tego idioty,
który odszedł lata temu. – Masz, załóż to.
Obejrzał dokładnie, zanim naciągnął na siebie,
czarny materiał idealnie do niego pasował. – Często zostają u ciebie mężczyźni?
- Nie. To może być dla ciebie obce pojęcie, ale
taką rzecz nazywamy ‘związkiem’. A to pozostałość po starym.
Chłopak podążył za nią do sypialni, nie
zauważając jak zmęczona była jego komentarzami. – Dla kogoś, kto czyta
‘Siddharthę’, przypuszczam, że pozbyłaś się tej koszuli, widząc, że to kawałek
przeszłości, której nie lubisz.
Rae przestała odkładać swoje rzeczy i odwróciła
się, by na niego spojrzeć. Stał na środku pokoju, a jego pijane, ale
inteligentne oczy były skupione na jej osobie. Ciągle pochylał się dziwnie na
swojej pozycji, co było jedynym dowodem, że był pod wpływem. – Co wiesz o
‘Siddhartcie’?
- Że porzucił przeszłość, by ruszyć naprzód…
czego ty wydajesz się nie robić.
Rae wpatrywała się w niego. W całym swoim życiu,
nigdy nie spotkała kogoś, kto był dla niej tak zagmatwany i tajemniczy.
Wyglądało na to, że wiele z tych rzeczy, których się o nim nauczyła, było
prawdą; był pijakiem, był agresywny i miał też stronę bardzo niebezpieczną,
mimo że tej części jeszcze nie poznała. I teraz jeszcze wydawał się mieć rozum
i inteligencję specjalnej wartości. Rae po prostu nie rozumiała jego
złożoności.
- Podejrzewam, że cię obraziłem, ale nawet ty
potrafisz wybaczyć pijanemu, prawda? – Obdarzył ją uśmiechem i nonszalancko
pomaszerował do jej łóżka, z plaskiem lądując na brzegu. Jego uśmiech wyraźnie
dawał znać, że zraża ją do siebie; nie obchodziło go czy wybaczy mu czy nie.
- Masz rację – odpowiedziała cichym głosem. – Ale
ty nie jesteś tylko jakimś głupim pijakiem, prawda? Pijakowi mogę wybaczyć.
♠ ♠ ♠
cześć robaczki! za Wami kolejny rozdział! jakie są Wasze wrażenia na tym
etapie opowiadania? ;>
mam dzisiaj świetny humor, bo w końcu zaczęła się ta upragniona przerwa
świąteczna! tak długo czekałam, żeby wreszcie porządnie odpocząć ;D
miałam dzisiaj wigilię klasową i tak mi się jakoś nastrój udzielił, dlatego
już dzisiaj, tak na zapas, życzę Wam misiaki WESOŁYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT!
obyście znalazły dużo prezentów pod choinką, a najlepiej takiego Harry'ego albo
i od razu całą piątkę przystojniaków! chciałoby się, prawda? ;>
pozdrawiam serdecznie!
ZAAAAJEBIIISTEEE!
OdpowiedzUsuń*-* Harry pijak XD
OdpowiedzUsuńWesołych świąt! ;*
@yolarreh
świetny nie mogę doczekać się już następnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńwesołych świąt i szczęśliwego nowego roku :)
boskie!! czekam nn ;) Wesołych Świat i Szczęśliwego Nowego Roku !!!
OdpowiedzUsuń@paula_dziedzic
oh rozdzial naprawde swietny,zawsze w piatki sprawdzam czy zostal dodany nowy i tak bardzo sie ciesze,ze zawsze jest! czy przez okres swoateczny bedzie mozliwosc dodania wiecej rozdzialow?bo czytalam po ang,ale wole jednak po pl...
OdpowiedzUsuńdziekuje i WESOLYCH SWIAT!
co dodania rozdziałów w święta, to mamy takie plany, ale nie jesteśmy pewne czy to wypali, ze względu na 'problemy techniczne' (czyt. laptop jednej z nas nie jest do końca sprawny xd)
Usuńpozdrawiam!
@another_camille
kocham <3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńRozdział genialny!!
OdpowiedzUsuńBoski :) czekam nn ;*
OdpowiedzUsuńXoxo @JustynaJanik3
super :D KOCHAM TO !!!
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały. Opowiadanie jak najbardziej trafiło w mój gust, bohaterzy nie są wykreowany sztucznie, tak, jak na wielu dzisiejszych blogach o 1D. Świetnie dobrałyście aktorkę, wcielającą się w postać Rae. Kocham tą aktorkę (Daenerys *-*). Wielkie brawa dla was - podjęcie się tłumaczenia opowiadania to nie lada wyzwanie. Ja nie dałabym sobie rady ;-;
OdpowiedzUsuńA - no i życzę wam wesołych świąt! :D
Pozdrawiam
Ps. Zapraszam również do mnie : http://prison-of-pain.blogspot.com/
http://the-innocent-flower.blogspot.com/
dziękujemy za cudowny komentarz! a na blogi również zajrzę na pewno ;)
Usuńpozdrawiam
@another_camille
swietny rozdzial
OdpowiedzUsuńoj, rozkręca się! Aż chcę więcej, ale na szczęście mam zaległości, więc mam przed sobą 2 rozdziały hurrra <3 Marta x
OdpowiedzUsuń