♠ ♠ ♠
Please keep chasing me
You southern constellations got me so dizzy
It's cold but you pretend that you are warm with me
Before I get you home you're nearly frozen
But I'll never let you freeze without me
Oh, No
-Southern Constellations, Pierce The Veil
Rae zesztywniała, każdy mięsień jej ciała napinał się ze wstrętem i
nienawiścią. Uczucie, jakby zaciskała każde ścięgno i włókno, gdy badawczo
wpatrywała się w półmrok klubu, niepewna jakim cudem była zdolna do ustalenia
położenia jej najmniej ulubionej osoby. To tak jakby miała zamontowany radar na
dupków, który akurat nawalił.
Poczuła jak Niall prostuje się za nią, po czym robi krok do przodu i zajmuje
miejsce obok niej, tym samym odsuwając dłonie od jej talii. Odwróciła
spojrzenie od Harry’ego, spoglądając na chłopaka z którym tańczyła, zauważając
sposób, w jaki na nią patrzył, co ją zaskoczyło. Dlaczego nagle przerwał
kontakt?
Potrząsając głową, zdecydowała się tym nie przejmować. Nawet pomimo tego, że
była po brzegi wypełniona alkoholem i ciągle mogła poczuć jego ciężkie
działanie, nie chciała znajdować się bliżej niż trzydzieści metrów od kogoś
takiego jak Styles i wolałaby, żeby nie zechciał tego zrujnować.
Ruszyła się chwiejnie, idąc do Trystan i próbując przekrzyczeć muzykę, by
oznajmić jej, że nie zostaje, jeśli Harry tu jest. Jednak była ona jednocześnie
zbyt pijana i zbyt pochłonięta tańcem, by zrozumieć albo przynajmniej postarać
się zrozumieć, co Rae do niej mówiła, powodując u niej niezadowolenie. Nie
chciała znowu jej zostawiać; czuła się jakby ostatnio robiła to cały czas.
Kiedy Rae w końcu burknęła coś z rozdrażnieniem, przyjaciółka zrozumiała
aluzję i przestała się ruszać, zaciskając dłoń wokół jej nadgarstka i
zaprowadziła ją do baru, gdzie wreszcie mogła usłyszeć, co dziewczyna próbowała
jej powiedzieć.
- Wychodzimy – oznajmiła, z tonem nieznoszącym sprzeciwu. Trystan nie
wyglądała jakby zamierzała odrzucić ten pomysł, lecz rzucała nerwowe spojrzenia
nad jej ramieniem. – Proszę powiedz mi, że on tu nie idzie.
- Kto idzie? – Nieco bełkotliwie zapytał niski głos. Dłonie Rae zacisnęły
się, a potem rozluźniły, gdy odwróciła się, by spojrzeć w parę zielonych,
błyszczących oczu. Ciemność klubu, która ich otaczała, sprawiła, że były one
jeszcze bardziej piękniejsze, ale równocześnie bardziej zatrważające przez ich
intensywność. – Louis zmusił cię, byś tu przyszła, prawda?
Dziewczyna zmrużyła na niego oczy. – W przeciwieństwie do ciebie, twoi
przyjaciele rzeczywiście wydają się być warci tego, by spędzać z nimi czas.
- Nic o mnie nie wiesz.
- I naprawdę wolałabym, żeby tak pozostało. A teraz zejdź mi z drogi.
Przepchnęła się obok niego, nie mając w zamiarze być aż tak nieprzyjemna,
ale nie mogła się powstrzymać. Coś w nim ją przerażało, więc zachowała się
bardzo złośliwie i niegrzecznie. Odkryła, że jeśli stawisz czoła czemuś, co cię
przeraża, z opryskliwą odzywką na ustach, to w większości przypadków zostawi
cię to w spokoju. Lecz to widocznie na niego nie podziałało, ponieważ chwycił
jej nadgarstek, zanim mogła odejść wystarczająco daleko. – Naprawdę nie lubię,
kiedy tak robisz.
Starała się nie spojrzeć w dół na uchwyt na jej przegubie; był ekstremalnie
mocny. – Jeśli mógłbyś być tak uprzejmy i mnie puścić.
- Jeśli – wybełkotał, opierając się o blat, nie wypuszczając jej ręki. – Mogłabyś mi powiedzieć, co jest ze mną nie tak, że tak bardzo mnie
nienawidzisz? Szczerze, kobieta twojego kalibru powinna być szczęśliwa, będąc z
kimś takim jak ja.
- Jeśli nie puścisz mojego nadgarstka, nie spodoba ci się rodzaj kalibru,
który otrzymałam – warknęła. Wiedziała, że groźba nie należała do najlepszych
rzeczy, ale nie mogła się powstrzymać.
Uśmiechnął się leniwie, sprawiając, że zaczęła zastanawiać się, czy aby
czymś się nie odurzył. Pachniał alkoholem i wodą kolońską, ale mimo to nadal
był pociągający. Zanim Harry mógł odpowiedzieć na jej groźbę, barman postawił
drinka na ladzie i przesunął go w stronę Rae, kompletnie nieświadomy, że była
uwięziona w silnym uścisku innego chłopaka. – To od tego mężczyzny na drugim
końcu baru – powiedział, gestem wskazując przestrzeń za Harrym. Wyciągnęła
szyję, dostrzegając bardzo atrakcyjnego faceta, który skinął głową w jej
kierunku. – Powiedział, że to na jego koszt.
Podziękowała mu z uśmiechem, po czym odszedł. Harry w końcu puścił jej rękę,
obserwując jak ochoczo unosi szklankę i kilkoma łykami opróżnia zawartość,
nawet jej nie smakując. Jego oczy zabłysnęły z dezaprobatą. – Nie powinnaś tego
pić.
- Kim ty jesteś, żeby mówić mi, co mam robić?
Parsknął. – Mężczyzną i to mężczyzną, który wcześniej wyszedł właśnie by się
napić. Dziewczyna nigdy nie powinna przyjmować drinków od nieznajomych. Nie
wiesz, co jest w środku.
- Przepraszam, ale nie sądzę, że wszyscy faceci dosypują czegoś dziewczynom
tak jak ty – zadrwiła, rozglądając się wokół i zauważyła, że jej pijana i
podekscytowana przyjaciółka znowu znajduje się na parkiecie, ściśnięta między
Louisem a Niallem. Przygryzła wargę, zastanawiając się czy powinna ją zostawić.
– A teraz, jeśli mi wybaczysz..
Harry nic nie odpowiedział, podczas gdy Rae zataczając się podeszła do
Trystan, mamrocząc, że wychodzi i że zobaczą się rano. Po piętnastu minutach
kłótni o to, czy opuszcza klub, Trystan, Louis i Niall zostawili na jej
policzkach szybkie całusy, co sprawiło, że zachichotała lekko, zanim skierowała
się w stronę wyjścia.
Na zewnątrz, na chłodnym powietrzu, poczuła, że jest jej niezwykle gorąco.
Mrugając kilkakrotnie, zauważyła, że rzeczy wokół niej zwalniają i zaczyna czuć
się bardzo dziwnie, jakby nie mogła nawet stwierdzić, gdzie jest góra, a gdzie
dół.
Miała zamiar zamówić taksówkę do domu, ale gdy tylko weszła na chodnik,
zapomniała, dlaczego się tam w ogóle znalazła, więc zdecydowała iść bez celu
wzdłuż drogi. Jej głowa robiła się ciężka, aż w końcu przechyliła się sennie na
bok, a stopy z ledwością zdołały powstrzymać jej niezdarność.
Zielone oczy dziewczyny zwróciły się ku górze, gdy zaszła nieco dalej,
zataczając się i podtrzymując się ściany. Zauważyła jak piękne były gwiazdy,
obserwowała jak migoczą, a konstelacje wirują wokół siebie, jednak nie miało to
dla niej żadnego sensu. – Gwiazdy – wymamrotała do samej siebie, z wigorem
potrząsając głową. – Nie rozumiem, co mówicie, gwiazdy. Nie macie sensu.
- Oh, jasna cholera – usłyszała, jak powiedział jakiś głos, ale była zbyt
zajęta słabym mruganiem, by usłyszeć ten dźwięk. Jej słuch wydawał się być
uszkodzony, gdy próbowała posłuchać gwiazd. – Rae, Rae.
- Nie łapię, dlaczego gwiazdy są takie głośne – narzekała, zasłaniając uszy
i zamykając oczy. – One i tak nie mają sensu. To znaczy, no weź, ci idioci
naprawdę nie wiedzą, co robią.
Coś trzymało ciasno jej ramię, ale nie mogła skupić swojego wzroku, będąc
niezwykle zdezorientowaną i kompletnie oszołomioną. Jej świat zaczął się
przekrzywiać i czuła jak upada, co spowodowało, że wyciągnęła rękę, by chwycić
się tego, co ją trzymało. Było to silne i napięte, ale mimo wszystko sprawiło,
że czuła się bezpiecznie jakby gwiazdy już więcej na nią nie krzyczały.
- Kurwa. Zabiorę cię do domu.
- One nie mogą iść – wymamrotała, nie mając już siły w nogach. Więc opierała
się o coś, co pachniało bardzo dobrze i bardzo mocno. – Nie pozwól, by gwiazdy
się zbliżyły.
*
Harry widział ją już w momencie, gdy wszedł do pomieszczenia, chociaż był
pewien, że nie było człowieka, który wszedłby tam i jej nie zauważył. Tańczyła
naprzeciwko Nialla, jej biodra poruszały się kusząco, gdy ją obserwował, rąbek
sukienki podwinął jej się do góry i odsłonił jedwabiste nogi. Ciemna plątanina
czekoladowych włosów opadała na ramiona, loki były dzikie i piękne.
A potem spojrzała na niego, muzyka i rytm opuściły jej twarz, zastępując to
grymasem, a boleśnie niesamowite ruchy przeobraziły się w sztywno stojącą
postawę. Coś w jego wnętrzu zapaliło się z gniewem przez fakt, że nie
zatańczyłaby tak dla niego i że odmawia mu, by widział ją w tej czynności.
Od tamtej pory, gdy widział Rae na imprezie noc wcześniej, coś w niej
przykuwało jego uwagę. Poza tym, że miała oszałamiające cechy, posiadała także
w sobie tę iskrę jakby była bardzo porządną dziewczyną wychowaną w porządnym
świecie, ale mającą w sobie ten rodzaj ognika, który sprawiał, że gryzła.
Oczywiście, Harry od razu wiedział, że go nienawidzi, co było dla niego
bardzo niespotykane. Większość dziewczyn nie miała u niego szans, nawet jeśli
się na nie spojrzał, ale ona… wiedział, że zdobycie jej będzie absolutnie
niemożliwe, mimo że był pewien jak cholera, że zamierza spróbować.
Zacisnął pięści na widok Nialla tańczącego z nią, po czym zaczął się
zastanawiać, czy nie wkroczyć tam i nie wszcząć bójki z tym chłopakiem. Blondyn
doskonale wiedział, że Harry wariował na samą myśl, że Rae go nie lubi, a teraz
tak po prostu zabierał ją od niego. Nic z tego się jednak nie stało, bo
przeszła przez parkiet.
Rae i Harry wymienili kilka zdań prowadzących do kłótni i pomimo tego, że
ostrzegł dziewczynę, by nie piła drinka, którego kupił dla niej ten mężczyzna
przy barze, i tak go wypiła, więc puścił ją. Jeśli nie chciała posłuchać jego
rady, zamierzał pozwolić jej odkryć tę trudniejszą drogę, którą było bycie
naćpanym.
Doświadczony chłopak czekał, gdy rozmawiała z przyjaciółką na parkiecie,
wykorzystując ten czas na przeskanowanie twarzy faceta, który zafundował jej
drinka. Był jednym z tych bogatych kolesi, którzy najwyraźniej po raz pierwszy
próbowali odurzyć dziewczynę. Harry zakodował w pamięci jego twarz, mając
wielki zamiar potem mu nogi z dupy powyrywać, by dać mu nauczkę.
Popijając whiskey, czekał około dziesięciu minut, aż Rae przeszła przez
drzwi, zanim zdążył odstawić pustą szklankę i rzucić pieniądze na ladę.
Wiedział, że nie odejdzie zbyt daleko i prawdopodobnie znajdzie ją gdzieś na
ziemi czy przy ścianie, mającą halucynacje czy po prostu nieprzytomną przez
odurzenie narkotykowe.
Kiedy ją znalazł, była trzy przecznice dalej, co było całkiem imponujące,
biorąc pod uwagę jej szpilki. Opierała się o ceglany mur, jej tęczówki miały
dziwnie turkusowy kolor, gdy wpatrywała się w niego, mamrocząc do siebie coś o
gwiazdach. Musiał bardzo się postarać, by się nie roześmiać, wiedząc, że to
wcale nie było śmieszne.
Zdecydował, że nadszedł czas, by coś zrobić, kiedy zaczęła kłócić się z
niebem, więc podniósł ją. Gdy jej głowa uderzyła o jego pierś z głuchym
odgłosem, poczuł jak na jego usta wkrada się złośliwy uśmieszek i powiedział ‘A
nie mówiłem?’
Jej odpowiedzią było: ‘Nie pozwól, by gwiazdy się zbliżyły.’
Wdzięczny, że była lekka, zaniósł ją to swojego auta, wsuwając na miejsce
pasażera i zamykając drzwi. Osunęła się na nie nieco, zamknęła oczy, ale
powieki nadal drgały energicznie. Niespójne zdania wypływały z jej ust w cichym
szepcie.
Droga do jej domu należała raczej do nudnych, przez fakt, że jedyną osobą,
którą miał za towarzystwo, była dziewczyna pod wpływem tabletki gwałtu. By się
rozerwać, przeskanował każdy centymetr jej ciała, zauważając, że jej nogi były
właściwie całkiem długie przy jej niskim wzroście, za to tułów był krótki.
Część Harry’ego była niezwykle rozdrażniona, że musiał się nią zajmować.
Jeśli by tylko go posłuchała, równie dobrze mogłaby wrócić do domu na własną
rękę i nie potrzebowałaby niańki. Jeśli to byłaby jakakolwiek zwykła dziwka,
nie obchodziłaby go; chciał tylko, by poczuła się absolutnie idiotycznie, kiedy
zda sobie sprawę, że to on jej pomógł.
Dojeżdżając już do jej domu, podniósł ją z siedzenia, a jej wiotkie ciało
nie było ani trochę ciężkie. Nonszalancko przeszedł przez podjazd i wszedł na
werandę, gdzie na chwilę posadził ją na podłodze, by wygrzebać z jej torebki klucze.
Znalazł je z łatwością i otworzył drzwi, z powrotem szybko ją podnosząc i
wnosząc do środka.
- Wpuściłeś gwiazdy? – zapytała i było to pierwsze zdanie, które mógł
zrozumieć przez ostatnie piętnaście minut. Przyłapał się na śmianiu z niej, ale
nie mógł się powstrzymać. – Bo ja nie chcę ich. Były dzisiaj naprawdę
gadatliwe. Zamknąć się!
- Dobry Boże – mruknął, zbyt spokojny, by użerać się z jej dziecinnym
zachowaniem. Nie wiedząc, co jeszcze zrobić, wszedł z nią na górę i sprawdził
oba pokoje, potem decydując się na ten, który wyglądał na jej; były tam książki
porozrzucane po całym łóżku, a Trystan nie wyglądała na taką, która czyta
cokolwiek.
Wiedząc, że i tak nie może teraz zbyt wiele teraz poczuć, rzucił ją na
łóżko, mrugając, gdy wydała z siebie mały pisk. Zapomniał, że w tym stanie
wszystko odczuwało się inaczej i prawdopodobnie wydawało jej się, że spada w
czarną dziurę.
Harry stał tam, gdy leżała rozciągnięta na łóżku, mamrocząc. Jej włosy
rozkładały się półkoliście na pościeli i nawet pomimo tego, że wyglądała jak
jeden wielki chaos, nie mógł nic na to poradzić, ale czuł potrzebę, by się nią
teraz zaopiekować. Próbował postanowić czy przebrać ją czy nie, ale w końcu się
nie zdecydował. Wystarczająco krzyczałaby rano, gdyby tak się stało.
Podchodząc do kanapy w jej pokoju, ściągnął koszulkę i położył się wzdłuż
niej, obserwując. Aby jej się polepszyło, musiała się wypocić, a gdy obserwował
jak porusza się i plącze w prześcieradłach, wiedział, że na pewno da radę
- Może następnym razem posłuchasz – wymamrotał ze złością, krzywiąc się, gdy
próbował się ułożyć.
♠ ♠ ♠
Rae, ty uparciuchu!
myślę, że powoli zaczyna się rozkręcać, co Wy na to? ;)
możecie to potraktować, jako taki malutki prezencik ode mnie na Mikołajki
<3
czaicie, że już niedługo święta? *.* djhbamsjfkhgfbhkfa jaram się! dobra,
nieważne, dajcie znać, co myślicie o rozdziale!
WESOŁYCH MIKOŁAJEK! <3
ps. wiem, że są małe problemy z szablonem, trochę niewygodnie się czyta
itp., ale mam dobrą informację! zamówienie na nowy szablon zostało już złożone
i co najważniejsze zostało przyjęte, dlatego niedługo będzie lepiej!
wytrzymamy, prawda? ;)
edit: zrobię sobie małą reklamę. chciałam tylko powiedzieć,
że czasami robię twitter packi i tym podobne (tutaj: tumblr
), dlatego jeśli ma ktoś chęć, żebym coś dla niego zrobiła, napiszcie do mnie
proszę na twitterze :)
prawdziwy upraciuch z Rei (?) ale z drugiej strony nie dziwie się, że nie uwierzyła Harryemu, bo to przecież Harry.
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny za tłumaczenie tak dalej! :)x
Super rozdział i cudowny prezent na Mikołajki :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego ;*
Serdecznie pozdrawiam
@czoko_koko
Harry jaki słodziak <3
OdpowiedzUsuńooo jakie zajebiste <33 czekam na dalszy rozwój znajomości Rae i Harrego, żeby coś z tego wyszło, noo
OdpowiedzUsuńdzięki, że tłumaczycie <33
czekam na kolejny rozdz :D
rozdział wspaniały!nie moge sie doczekać aż coraz bardziej akcja sie rozwinie ! a hary omg djrfhenkhfnrh!!
OdpowiedzUsuńco weekend sprawdzam czy juz jest nowy rozdzial i jest ! kocham was xoxo do uslyszenia
BRRR. Już sobie wyobrażam jej lamenty z rana -,-' naprawdę powinnaś zrobić perpektywe głównej bohaterki, aby przybliżyć nam jej postać..
OdpowiedzUsuńniby jak mam to zrobić, skoro to tylko tłumaczę. Nie jestem autorką, nie znam jej myśli, nie wiem jak wyobraża sobie jej postać. widocznie ona woli pisać w 3 osobie. Proszę o
Usuńtrochę zrozumienia x
@another_camille
O matko! Nawet ciężko mi odpowiedzieć, bo mogę tylko przyznać, jak tępą jestem osobą. Myślałam...
UsuńŻe ty to piszesz, przeepraszam! :((((
nie ma sprawy, każdy się może pomylić ;)
Usuńuwierz, gdybym ja pisała to ff, to od razu zamieniłabym na 1 osobę ;D
@another_camille
Ugh, kocham to opowiadanie <33
OdpowiedzUsuńHarry jest calkiem slodki i mam nadzieje, ze glowna bohaterka w kolejnym rozdziale doceni jego starania :*
Cudowny rozdzial, z niecierpliwoscia czekam na kolejne! <3
Super . Juz widze ta awanture jak rano sie obudzi . :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebester Award :) Więcej info na: http://dziewczyna-z-venus.blogspot.co.uk/p/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńPrzyznam, ze na poczatku nie podobalo mi sie. Aczkolwiek teraz umieram z ciekawosci co bedzie w nastepnym rozdziale;)
OdpowiedzUsuńoj rozkręca sie, ale to fajnie, jak rano się obudzi będzie ciekawie xd całuję <3
OdpowiedzUsuńZdziwilo mnie to że harry sie nią zajął ale jakoś musi zacząć ich historia, czekam na następny btw dodajecie rozdział raz na tydzień czy tak jak wam pasuje? :)
OdpowiedzUsuńraczej raz na tydzień i to zazwyczaj w weekendy ;)
Usuń@another_camille