♠ ♠ ♠
I'm falling more in love
With every single word, I will fold,
I'm falling more in love,
with every single word you say,
I'm falling head over heels for you.
-My Beautiful Rescue, The Providence
Rae
przygryzała wargę, spoglądając w lustro, gdy odwróciła się, by zobaczyć plecy i
upewnić się, że jej strój z każdej strony wyglądał idealnie. Każda część
dzisiejszego wieczoru sprawiała, że się denerwowała, odkąd to była jej
pierwsza, poważna randka z Harrym. Mimo, że brała pod uwagę też randkę w
wesołym miasteczku, to wiedziała, że właśnie ta była ich pierwszym, prawdziwym
wyjściem zmierzającym do związku.
Palce
dziewczyny bębniły o marmurową powierzchnię łazienkowego zlewu. Nie miała
pojęcia, co dla nich zaplanował, ale sprawiało to, że oboje byli zestresowani i
podekscytowani. Harry lubił myśleć kreatywnie, dlatego wiedziała, że cokolwiek
będą robić, to nie będzie to tradycyjna kolacja i film, co było częściowo
powodem, dla którego tak bardzo go lubiła.
Pokręcone,
brązowe włosy opadały kaskadami na jej plecy, przypominając czekoladowy
wodospad uroczego Willy’ego Wonki. W brzoskwiniową spódnicę z wysokim stanem
wsunięta była krótka, biała koszulka bez rękawów, a swoje małe stopy wślizgnęła
w białe sandałki. Zegarek, naszyjnik i kolczyki były jej dodatkami, próbowała
wyglądać zwyczajnie, ale ładnie.
Z
tego, co wiedziała, szanse, że Harry w ogóle zainteresuje się tym, co Rae ma na
sobie były nikłe, ale czuła się pewniej przynajmniej próbując wyglądać nieźle.
Dla dziewczyn była to kwestia umysłowa, by myśleć, że przyciągną wzrok
przynajmniej tym, co ubrały, kiedy w rzeczywistości większość chłopaków nie
pamiętała nawet, jaki kolor koszulki miałaś na sobie.
Porzucając
ocenianie swojego odbicia, zgasiła światło i wyszła, po czym przestraszyła się,
gdy zobaczyła Trystan siedzącą na jej łóżku i podnoszącą kciuki do góry. Dłoń
Rae powędrowała w zaskoczeniu do jej klatki piersiowej. – Możesz tak nie robić,
Kacperku*? Prawie zafundowałaś mi atak serca.
-
Cóż, może jeśli nie byłabyś taka zmienna.
- Nie
jestem-
-
Żartuję – przerwała jej Trystan, opierając się o łóżko i kręcąc palcami
młynka. – Odwróć się, niech ocenię.
Czując
się jak projekt naukowy, Rae obróciła się lekko, próbując się nie roześmiać,
gdy Trystan wydawała okropne dźwięki, osądzając to, co miała na sobie. Kiedy
dziewczyna okręciła się już trzeci raz, wyrzuciła ręce w górę i zatrzymała się,
posyłając przyjaciółce spojrzenie, przez które wybuchła śmiechem.
-
Przepraszam – powiedziała blondynka, wzruszając ramionami. – Musiałam. Ale
podoba mi się, bardzo prosto i porządnie. Powiedział gdzie idziecie?
Potrząsając
głową, Rae ruszyła się, by usiąść na łóżku. Zapadło się nieco pod jej ciężarem.
Trystan odwróciła się, by na nią spojrzeć i czekając, aż w końcu powie to, co
miała na myśli. – Nie – szepnęła. – Nie powiedział.
Nie
dodała, że była zdenerwowana, ale Trys wydawała się to zauważyć. – Myślę, że
będzie w porządku, gdziekolwiek to jest. Nadal zostaję przy tym, co
powiedziałam, że powinnaś ostrożnie stąpać. Ale on patrzy na ciebie w taki
sposób… cóż, że sprawia, iż czuję, że jesteś z nim bezpieczna. Okej?
Zielone
oczy odnalazły buzię dziewczyny, mały uśmiech zdobił twarz brunetki. Dziwnie
było słyszeć w głosie Trystan powagę, zrozumienie i powoli nadchodzącą
szczerość. – Dosyć dużo martwisz się o moje bezpieczeństwo, czyż nie?
Wzruszyła
ramionami, posyłając Rae półuśmiech. – Często widzisz w ludziach dobro i
zapominasz, że jest w nich też zło. Więc tak, czasami martwię się o twoje
cholerne bezpieczeństwo.
Miała
dużo racji. Rae często widziała za dużo
dobra w ludziach, a w świecie, w jakim dzisiaj żyli, to nie zawsze było
bezpieczne. Próba dostrzegania dobroci w mordercach niekoniecznie była rzeczą
najmądrzejszą, ale jakiegoś powodu dziewczyna nie mogła zmusić się do nie znalezienia przynajmniej jednej
dobrej cechy w najgorszych ludziach. To była jej największa wada.
Klepiąc
ją po ramieniu, Trystan zostawiła Rae samej sobie, czekającą cierpliwie na
Harry’ego. Z pewnością czuła się spokojniejsza po słowach przyjaciółki. Jeśli
ona myślała, że Harry nie mógł skrzywdzić Rae, to czuła się jeszcze bardziej
pewniej. Trystan, mimo że dzika i szalona, to nigdy nie pozwoliłaby zranić Rae,
nawet jeśli Trys nie była najlepsza w jej osądach w stosunku do związków.
To
nie tak, że Rae była niewinna i wszyscy się nią opiekowali; było jej daleko od
tego. Robiła nieodpowiedzialne rzeczy tak, jak każda normalna osoba. Ale Rae
była niewinna prawie że w anielski sposób. Każda decyzja, którą podjęła, nie
opierała się na tym, czego chciała, ale zawsze dotyczyła tego, czy będzie to
działać na korzyść innych. Była darczyńcą, a to jest czymś rzadkim.
Rae
usłyszała jak Trystan woła ją z dołu. Była w takim oszołomieniu, wpatrując się
w przestrzeń, że nie wiedziała, kiedy Harry zapukał do drzwi. Biorąc głęboki
wdech, podniosła się z łóżka i skierowała się w stronę pierwszego piętra,
wycierając spocone dłonie o spódnicę.
Fakt,
że była tak zestresowana, sprawiał, że chciała się roześmiać. Wiedziała, że u
dołu stopni będzie tylko Harry i to, że był całkiem wyluzowany, kiedy do niej
przychodził. Nigdy nie oczekiwał od niej wiele, więc dlaczego była takim
strasznym dziwakiem?
Harry
stał przy schodach i słuchał zasad, które mama Trystan mu dawała. Rae nie mogła
się powstrzymać i zarumieniła się, wywracając oczami. Jakby Trystan w każdej
sytuacji musiała odgrywać matczyną rolę.
Ubrany
w koszulkę z Pink Floyd i ciemne dżinsy wyglądał pięknie, loki odsunięte były z
jego twarzy, gdy stał tak, rozmawiając z Trystan. Rae zwolniła, gdy zeszła już
na dół, wykorzystując ten brak skupienia uwagi na niej, by móc podziwiać, jak
przystojny był. Czasami ciężko było to zrozumieć.
Trystan
zerknęła na Rae i uśmiechnęła się, przez co Harry odwrócił i spojrzał na nią,
mały uśmiech zdobił jego różowe usta. Tak jak zawsze, patrzył na Rae jakby była
jakimś rodzajem nagrody zamiast rozbierać ją wzrokiem. – Pasuje ci ten kolor.
-
Pink Floyd wygląda na tobie całkiem nieźle – odpowiedziała, schodząc z
ostatniego schodka i odważnie całując go w policzek, zanim zeszła, nagle robiąc
się dużo niższa niż on. Był tak cholernie wysoki.
– Jestem zaskoczona, że masz taki dobry gust muzyczny.
- Mam
też dobry gust do dziewczyn.
-
Komplementy mnie nie przekonają.
-
Czyżby?
Rae
zwęziła oczy, żaden komentarz nie przychodził jej do głowy. Unosząc brwi,
Trystan pomachała dłonią i opuściła pokój, wyraźnie rozbawiona tą małą wymianą
zdań. Ciężko było nie być, kiedy para strzelała uwagami w te i z powrotem przez
cały dzień, próbując przegadać jeden drugiego.
-
Możemy, madam? – zażartował, wskazując ręką jak prawdziwy dżentelmen. Rae
klepnęła go zewnętrzną stroną dłoni w pierś, gdy przechodziła obok. Ale gdy
zderzyła się z jego silną klatką, jej knykcie zabolały i mruknęła z bólu. –
Właśnie to dostajesz za bycie zadziorną.
-
Spadaj.
Jazda
do miejsca, gdziekolwiek mieli się znaleźć, wypełniona była luźną gadką i
żartami. Mimo że często zerkała przez okno, to i tak nie mogła odgadnąć, gdzie
się wybierali. W końcu zatrzymali się na pustej działce przed zamkniętym
budynkiem, znak dawał do zrozumienia, że jest to piekarnia. Rae była
zdezorientowana.
Harry
wyskoczył z samochodu i obszedł go, by otworzyć drzwi Rae, która siedziała,
wpatrując się w budynek, usiłując zrozumieć, co oni tu dokładnie robią. Jeśli
miał zamiar obrabować piekarnię ze wszystkich babeczek i ciastek, to ona
zdecydowanie nie weźmie udziału w tej zabawie.
- Co
ty robisz? – zapytała nieufnie, gdy prowadził ją w stronę szklanych drzwi. Jej
oczy skanowały kolorowe malowidła na oknie. – Jeśli mamy okraść Człowieka
Muffinkę**, to-
- To
nie Drury Lane***, nie martw się – brzdęk kluczy dotarł do jej uszu, gdy Harry
wyciągnął je z kieszeni, dotykając jeden po drugim, by znaleźć ten odpowiedni,
idealnie pasujący do zamka, po czym przekręcił go z porządnym kliknięciem.
Odwracając się, uśmiechnął się do niej. – Mówiłem ci, że pracowałem w rodzinnej
piekarni, pamiętasz?
Rae
przytaknęła, w zamyśleniu przypominając sobie jak informował ją o swoim
zawodzie. Ciągle nie zdawała sobie sprawy, co to miało z tym wspólnego, ale i
tak weszła za nim do środka, dzwonek na drzwiach pobrzękiwał szczęśliwie na ich
wejście.
Mimo,
że było zamknięte, pachniało pysznymi ciastami, chlebem, ciasteczkami i
wszystkimi innymi słodkościami, o których mogła pomyśleć, gdy zapach uderzył w
jej nos, unosząc się nad nią przyjemnie. Wzięła długi i porządny wdech,
uśmiechając się, gdy zdała sobie sprawę, że właśnie tak pachniał Harry więcej
niż przy tylko jednej okazji. Zdecydowała, że był to jej ulubiony zapach.
Przemieszczając
się za ladę i w stronę kuchni, zapalił światło, zaskakując Rae, gdy zobaczyła
wytarty stół oraz różne naczynia i składniki leżące niepewnie na błyszczącej,
srebrnej powierzchni. Było tam wszystko, co potrzeba do zrobienia babeczek od
podstaw. Rae zaczynała się uśmiechać.
-
Odkąd nie jesteś typową panienką - oznajmił Harry, odwracając się, by
zobaczyć, co o tym myśli. – zdecydowałem, że możesz chcieć nauczyć się, jak
robi się najlepsze babeczki w całym UK.
Zerkając
na niego, po raz pierwszy odkąd go poznała, zobaczyła w jego oczach nerwowość.
Bał się, że nie spodoba jej się jego pomysł. To sprawiło, że jej uśmiech się
poszerzył, a serce zabiło z czułością. – Więc, co robimy najpierw, panie
Crocker?
Przewrócił
oczami, gdy przeszedł przez pomieszczenie, wręczając jej fartuch. – Jestem dużo lepszy niż Betty Crocker****, kiedy
przychodzi do zadowalania ludzi – w kuchni, jak i poza, jeśli wiesz, co mam na
myśli – zapewnił ją, gdy ta zawiązała sobie fartuch w pasie.
Śmiejąc
się, wywróciła oczami i stanęła obok niego, gdy zaczął wyjaśniać proces
wykonywania babeczek red velvet*****, jego ulubionych. Słuchała uważnie i
śledziła jego instrukcje, chcąc udowodnić, że była w stanie to zrobić.
Harry
był niezwykle cierpliwy, śmiał się, kiedy coś zepsuła, poprawiał ją małym
szturchnięciem i mobilizował ją, gdy zapomniała, co mówił. Była zdumiona,
widząc, jak cierpliwy może być i lubiła to w nim.
Gdy
wzięła łyżkę, by wymieszać zawartość, którą wlała do miski, zaczęła się
niecierpliwić, nie zdając sobie sprawy jak wcześniej kiedykolwiek mogła piec
bez elektrycznego miksera. Harry nalegał, by zrobiła to ręcznie, gdyż to
wszystko było częścią procesu uczenia się.
-
Dobra, nie – zaśmiał się znad jej ramienia. – Mieszasz to jakbyś ubijała masło.
Właśnie tak. – Stanął za nią, przyciskając pierś do jej pleców, ułożył dłonie
na jej i poruszał nimi w idealnych, wymierzonych ruchach. Nagle była
nieświadoma tego, co robi, jej uwaga skupiła się jedynie na cieple na jej
plecach i uczuciu, które jej dawał. – Przestałaś mieszać.
Potrząsając
głową, zaczęła ponownie, zadowolona, że nie mógł zobaczyć jak się rumieni. –
Moje ramię już się zmęczyło.
-
Rae, rysujesz dla hobby. Jestem pewien, że twoje ramię się nie zmęczyło.
-
Tak? Cóż… wyglądasz zabawnie.
Wybuchając
śmiechem, stanął u jej boku, opierając się o blat. Była świadoma jak zielone są
jego oczy, gdy odgarnął z nich włosy, skupiając się na niej. – Naciskam na
ciebie, prawda?
- Drażnisz mnie. To twój dobór słów.
Jego
uśmiech zrobił się jeszcze szerszy, a Rae przestała mieszać, wpatrując się w
niego tak gniewnie, jak tylko najbardziej mogła. Decydując, że nie lubi jak
ktoś jej dokucza, zmieniła temat. – Więc jeśli przejął to przyjaciel rodziny,
radzisz sobie z nimi?
Rae
myślała, że zbliżanie się do osobistych tematów może go rozzłościć, ale
wyglądał wystarczająco w porządku, by odpowiedzieć na pytanie. – Raczej tak.
Dan i Leah zawsze byli dla mnie jak rodzice, kiedy ci prawdziwi nade mną nie
czuwali. Dan zawsze był tu, by porozmawiać ze mną o rzeczach, o których nigdy
nie mówił mój tata. Dan to świetny facet.
Uśmiech
wkradł się na twarz Rae. – Brzmi super. Chciałabym, żeby ktoś zajął miejsce
mojej mamy, kiedy jej potrzebowałam. Zawsze miałam tylko tatę i czasami było to
dokuczliwe.
- To
musiał być interesujący wstęp do okresu dojrzewania płciowego.
Wybuchła
śmiechem. – Nie masz nawet pojęcia. Wyglądał na porządnie przerażonego, kiedy
powiedziałam mu, że w końcu staje się kobietą – wiem, że wiesz, co mam na
myśli. Ale zawsze bardzo się starał, momentami nawet za bardzo. Czasami mnie
przytłaczał, wiesz?
-
Kochasz swojego tatę.
- Tak
– zgodziła się, odwracając się do niego. Oparła się nieco o stół, spoglądając
na niego. – Przykro mi, że twój tata nigdy… nie miał dla ciebie czasu. Ale
myślę, że i tak skończyłeś dobrze, poza kilkoma rzeczami.
Harry
spojrzał na nią z powagą. – Naprawdę tak myślisz czy mówisz to tylko dlatego,
bym poczuł się lepiej?
- Czy
kiedykolwiek oszczędzałam twoje uczucia? – Harry wydawał się to rozważać, po
czym potrząsnął głową. – W dodatku, jeśli chciałabym, żebyś poczuł się lepiej,
skłamałabym i powiedziałabym ci, że jesteś czarujący.
Uniósł
brwi. – Cóż, czyż nie jesteś zbyt bezczelna? Wiesz, co pyskate dziewczyny
dostają w mojej piekarni?
-
Darmowe babeczki?
W
odpowiedzi Harry wetknął rękę do opakowania z mąką, nabrał trochę białej
substancji i przytrzymując dłoń przed swoimi ustami, dmuchnął jej prosto w
twarz jak zaczarowany pył. Rae wzdrygnęła się, gdy biała chmura uderzyła w jej
twarz, sprawiając, że momentalnie zamknęła oczy, a Harry się histerycznie
śmiał.
-
Właśnie tego nie zrobiłeś.
-
Zrobiłem.
Zanim
mógł zareagować, chwyciła garść mąki i rzuciła w niego, trafiając w miejsce na
jego piersi. Po kilku sekundach, oboje ciskali w siebie pełnymi garściami, śmiejąc
się głośno, gdy całe pomieszczenie było zachmurzone, pokryte mąką i z
zaśnieżonym blatem.
Próbując
od niego uciec, przebiegła na drugą stronę stołu, rzucając w niego jajkiem,
które wylądowało na jego klatce piersiowej, skorupka pękła i zostawiła żółtko
cieknące w dół jego koszulki, przez co zwęził oczy, gdy odwzajemnił atak.
Rae
pisnęła i odbiegła od niego, gdy celował z jajkiem w dłoni. Nie mogła biec
wystarczająco szybko, ponieważ jedno, silne ramię chwyciło ją w pasie i uniosło
nad podłogą, podczas gdy ta zachichotała, uczucie rozbitego na głowie jajka
sprawiło, że krzyknęła przez obrzydzenie i rozbawienie.
Zatrzymał
ich dźwięk otwieranych drzwi, ramię Harry’ego zamarło w bezruchu wokół Rae, gdy
oboje spojrzeli na kuchenne drzwi, zaskoczeni, widząc stojąca tam kobietę o
blond włosach, patrzącą na nich z zakłopotaniem. Jej oczy przeskanowały kuchnię
i powróciły do dzieciaków, którzy pokryci byli składnikami do ciasta i
zaplątani w swoich własnych ramionach.
-
Harry – powitała go, używając w swoim głosie pytającego tonu.
-
Cześć, Leah. Umm, to Rae, dziewczyna, o której mówiłem ci, że ją tu
przyprowadzę.
Rae
pomachała słabo, posyłając lekki uśmiech. – Witaj. Macie tu znakomitą
piekarnię. Doskonałą, naprawdę.
-
Dziękuję, miło mi cię poznać – wzrok Leah przeniósł się na Harry’ego, gdy
wskazała dłonią na bałagan, który narobili. – Jeśli przyjdę tu jutro rano i
chociaż odrobina tego będzie jeszcze na podłodze, to cię podpalę.
-
Dobrze – zgodził się z uśmiechem. – W porządku.
-
Przyszłam tylko, żeby zabrać mój telefon, który tu zostawiłam. Miło było cię
poznać, Rae. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy… gdy nie będziesz pokryta
jajkiem i mąką.
- Z
pewnością. Ciebie również było miło poznać.
Oboje
patrzyli, jak Leah opuszcza piekarnię, otoczyła ich cisza. Przez chwilę stali
tak, ze splątanymi kończynami i zniesmaczeni. Spojrzeli jeden na drugiego i
oboje wybuchli śmiechem, niezdolni tego powstrzymać przez idiotyczną sytuację,
w której się znaleźli.
Rae
nigdy nie śmiała się bardziej.
*
Kacperek (Casper) – chodzi o duszka z bajki :)
**
Człowiek Muffinka (The Muffin Man) - to tradycyjne rymowanki lub piosenki dla
dzieci pochodzenia angielskiego.
***
Drury Lane – to ulica, na której mieszkał wspomniany powyżej The Muffin Man.
****
Betty Crocker – postać, która nie istnieje, gdyż jest to marka i znak towarowy
amerykańskiej korporacji zajmującej się wypiekami itp. (coś takiego jak nasz
Dr. Oetker ;))
*****
red velvet cupcakes – czerwone babeczki z aksamitnym kremem. Nie tłumaczyłam
tam dosłownie, ponieważ samo ‘red velvet’ to już taka jakby ich nazwa ;)
♠ ♠ ♠
no to tak jak obiecałyśmy, rozdział jest wcześniej, kolejny też będzie już niedługo, bo zaczęłyśmy ferie, yaay! w końcu! ;)
trochę się tych odnośników uzbierało, uups. ale chciałam, byście jak najlepiej wszystko zrozumieli i nie szukali sami po googlach, co to wszystko oznacza, mam nadzieję, że mi wybaczycie ;)
osobiście uwielbiam takiego Harry'ego i Rae, są tacy uroczy jak się nie kłócą fsghadagas *.*
a co wy sądzicie? ufacie Harry'emu? myślicie, że jej nie skrzywdzi? x dajcie znać, co myślicie!
pozdrawiam! x
@another_camille
PS. zachęcam do followania naszego konta na twitterze (to już chyba nasze trzecie, nie pytajcie xd) -> KLIK
jeśli
przeczytałaś/eś, proszę, zostaw po sobie jakiś znak ;)
jesteś kochane!teraz wróciłam ze szkoly,po pierwszym dniu bo skonczyly mi sie ferie sprawdzam tak i patrze NOWY ROZDZIAL!dziekuje,do uslyszenia xxxx
OdpowiedzUsuńOjejujejujejujeju to było takie urocze *.* Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :3
OdpowiedzUsuńKocham !!! rozdzial biski i bardzo dziekuje ze dodajecie 2 razy w tygodniu CUDOWNIE. Co do rozdzialu megaaa slodki. Czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńbuziaki
super rozdział czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńjhuifjerfhje3krjfvbhfrnj
OdpowiedzUsuńAle oni są słodcy!
Harry miał niesamowity pomysł na randkę!!
nieprawdaż? są przeuroczy *-*
Usuń@another_camille
Nie mogę się doczekać następnej części. Po prostu brak mi słów genialny chapter ;)
OdpowiedzUsuńdziękujemy! x
Usuń@another_camille
uroczy to malo powiedziane <3
OdpowiedzUsuńmega rozdzial :*
OJEZU!!!!!!!!! NA TO CZEKAŁAM! DODAJ SZYBKO NASTĘPNY BŁAGAM!!! <3
OdpowiedzUsuńbędzie już niedługo ;) musisz wytrzymać, hah <3
Usuń@another_camille
Genialny !!! Jeśli Harry skrzywdzi Rae to go znajdę i potpale :) haahaha !!!!
OdpowiedzUsuńCzekam nn ;* xx @JustynaJanik3
tak przyjemnie :D mogloby byc tak cały czas, miło się czyta!
OdpowiedzUsuńo jezu!! na pewno harry ja skrzywdzi!! moze niekoniecznie specjalnie,ale jego przeszlosc itd..to takie swietne,ze zmeczona po szkole i tu burn na wieczor aaa..cale popoludnie spalam..wiecie,ferie mi sie skonczyly.dzieki za tlumaczenie ily<3
OdpowiedzUsuńsuper :) x
OdpowiedzUsuńAmazing x
OdpowiedzUsuńHarry i Rae są tacy słodcy <3 w końcu się nie kłócą hahah super że częściej będą rozdziały ;3 / @lovely_carrots_
OdpowiedzUsuńFajnie, że tłumaczycie burn'a ja też go kiedyś tłumaczyłam tylko, że dla siebie, bo niestety mój angielski nie był wtedy wystarczająco dobry, żebym mogła się nim dzielić z innymi i też was podziwiam, że macie chęci i gospodarujecie sobie czas na tylko, aby móc dodawać rozdzaiły, bo dla tych którzy nie umieją angielskiego to bardzo dobra sprawa. Pozdarawiam i życie powodzenia w tłumaczeniu ;) :)
OdpowiedzUsuńdziękujemy ślicznie! <3
Usuńbuziaki! x
@another_camille
Bądź co bądź, do tłumaczenia też trzeba mieć talent, a większość czytelników takich właśnie blogów jeszcze narzeka, że rozdziały są rzadko i bla bla. A to wcale nie jest takie łatwe. Dlatego jak czytam to tłumaczenie, to naprawdę podziwiam za tak świetną robotę. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :)
OdpowiedzUsuńhttp://delirium-fanfiction.blogspot.com/
wow, dziękujemy za ten miły komentarz i takie zrozumienie! <3 bo rzeczywiście, nie zawsze jest tak prosto ;)
Usuńpozdrawiam!
@another_camille
Chyba najbardziej uroczy rozdział Burn. Podoba mi się, serio. Jest taki słodki, że to aż czasem strach hah :)x
OdpowiedzUsuńhaha jak jest słodko to zazwyczaj za chwilę na horyzoncie pojawia się jakaś drama :D
Usuńbuziaki! x
@another_camille
czytam sporo ff itd i szczerze jestescie jednymi z najlepszych tlumaczek:) takie mile..haha pzdr !!:* czekam nn <3
OdpowiedzUsuńo jejku, dziękujemy! aż się miło na serduszku robi ;)
Usuńpozdrawiam! x
@another_camille
czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńŚwetny <3
OdpowiedzUsuń