14 mar 2014

30: 'Fights'


♠ ♠ ♠

Writers keep writing what they write
Somewhere another pretty vein just died
I've got the scars from tomorrow and I wish you could see
That you’re the antidote to everything except for me
-My Songs Know What You Did In The Dark, Fall Out Boy

  W luksusowej restauracji było bardzo cicho, gdy Rae usiadła przy stoliku, rzucając okiem na resztę tego miejsca. Mężczyźni i kobiety biznesu siedzieli wokół rozmawiając przez telefony i przeprowadzając interesy. Rae nieszczególnie lubiła jeść lunch w otoczeniu ludzi wyższej klasy, ale to było jedno z ulubionych miejsc jej ojca.
Doktor Bastian zadzwonił do niej wczesnym rankiem, pytając, czy chciałaby wybrać się z nim na lunch. Oczywiście się zgodziła, odkąd rzadkością było, by jej tata był wolny w weekendy. Również była podekscytowana, że spędzi z nim trochę czasu, ponieważ nie widziała go od jakichś dwóch tygodni.
Skubiąc materiał sukienki znajdującej się na jej ciele, westchnęła, czekając. Już nieco się spóźniał, ale nie przeszkadzało jej to. Dzięki temu miała trochę czasu na myślenie. Po wydarzeniach ostatniego tygodnia, wyjaśniając wszystko Harry’emu i przyznając mu się, że Leon jej groził, chłopak był wściekły. Tak rozjuszony jej brakiem szczerości, że uderzył w drzwi, powodując na nich pęknięcie. Ale teraz już się to skończyło. Ruszyli do przodu. Co znaczyło, że Rae chciała powiedzieć o nim swojemu tacie. Wiedziała, że go zbytnio nie lubił, ale nie zamierzała go okłamywać. Nie mogła ciągle odsuwać Harry’ego i wiedziała, że nadszedł czas, by powiedzieć mu, że była niezwykle blisko chłopaka.
To było zabawne, pomyślała Rae, gdy tak tam siedziała. Z jakiegoś powodu zmagała się z nazwaniem Harry’ego swoim chłopakiem. Był nim, to na pewno, a on również widział ją jako swoją dziewczynę. Ale to wydawało się być kruchym określeniem, które nie jest trwałe. A ona czuła jakby byli czymś, co mogłoby być niezatarte.
Podnosząc wzrok, zobaczyła jak jej tata wchodzi do środka i szuka jej wzrokiem. Uniosła rękę z lekkim machnięciem, uśmiechając się do niego, gdy podszedł. W odpowiedzi również posłał jej mały uśmiech, siadając i całując delikatnie jej policzek.
Czekali, by zacząć rozmowę, aż zamówią jedzenie, oboje popijali w ciszy swoje napoje, gdy kelner ich opuścił, zabierając ich zamówienia do kuchni. Rae odstawiła swój Long Island Iced Tea*, spoglądając na ojca. – Więc w końcu wyrwałeś się na lunch? Nie spotykaliśmy się tak od wieków.
Pokiwał głową, ściągając okulary i pocierając oczy. Mogła powiedzieć, że był zmęczony, ale przynajmniej kochał to, co robił. Inaczej nie byłoby to tego warte. – Staram się i zabieram trochę czasu, kiedy czuję, że to niezbędne.
Uniosła na niego wzrok, mała bruzda utworzyła się na jej czole, gdy zmarszczyła brwi. Powiedział to takim tonem, którego używał, gdy był zmartwiony albo gdy miał zamiar udzielić ci przydługiego kazania. – Wszystko w porządku?
- Nie wiem – odpowiedział, patrząc na nią wyczekująco. – Jest, Rae?
Zabrakło jej słów, a serce przyspieszyło tempo. Nie było mowy, że wiedział o szamotaninie z ostatniego tygodnia. Powiedziała o tym tylko Harry’emu i Trystan. Nikt inny nie wiedział. – Nie jestem pewna, co masz przez to na myśli.
- Słyszałem, że umawiasz się z chłopakiem Styles’ów. – Rae zakaszlała w zaskoczeniu, po czym chwyciła za drinka i zwilżyła gardło, zanim znowu mogła normalnie oddychać. – I nie wspomniałaś o tym ani słowem.
Przerywanie i ironia było czymś, co John Bastian przekazał Rae. Oboje od razu przechodzili do konkretów, nie marnując czasu na uprzejmości i nie przeciągając, kiedy chcieli coś przedyskutować. Powietrze nigdy się między nimi nie marnowało.
A teraz Rae marzyła, żeby zapytał najpierw o jej dzień, albo o Trystan, czy też pracę. Chciałaby mieć coś innego do opowiedzenia. Naprawdę nie była przygotowana na to pytanie, więc musiała po prostu odpowiedzieć tak ostrożnie, jak tylko mogła.
- Prawdę mówiąc planowałam dzisiaj to z tobą przedyskutować – przyznała z lekkim zakłopotaniem, odkładając szklankę. Spojrzała na tatę, próbując pokazać mu błagalną minę, by ją wysłuchał. – Nie wspominałam o tym wcześniej, bo to nie było nic poważnego i nie chciałam martwić cię głupotami.
- Oh, a teraz to jest coś poważnego?
Skrzywiła się na jego ton. Był przesiąknięty każdym odcieniem nieprzychylności. – Tak przypuszczam. Ojcze, wiem, że go nie lubisz i wiem, że słyszałeś o nim złe rzeczy, rozumiem-
- Na pewno, Rae? – Zamknęła się, gdy zatrzymał ją w połowie zdania. Zazwyczaj nigdy jej nie przerywał, więc już wiedziała, że był zły. – Rozumiesz jak to jest, gdy słyszysz, że twoje dziecko umawia się z chłopakiem, który nie ma zbyt dobrej reputacji? Wiem, że lubisz widzieć w każdym dobro, ale to lekka przesada.
Rae zaczynała być coraz bardziej sfrustrowana. Nie rozmawiali jeszcze na ten temat więcej niż przez kilka minut, a już była gotowa, żeby krzyczeć. – Tak, wiem. To wada, okej? Ale naprawdę są w nim rzeczy, dzięki którym jest taki wspaniały. Musisz po prostu go spotkać, poznać go.
- Zazwyczaj, gdy ktoś używa wyrażenia ‘musisz ich lepiej poznać’, to dlatego, że nie są dobrymi osobami, skarbie. Nie mogę mówić ci, co masz robić. Jesteś na to o wiele za duża. Ale nie pochwalam tego chłopaka i nie chcę go poznać. Zrozumiano?
Patrząc na niego, nigdy nie czuła się tak zlekceważona. Ojciec nigdy nie traktował jej w ten sposób i z pewnością nigdy nie sprawił, że czuła się, jakby była tu tylko jedna opcja, jedna strona tej sytuacji. To było dziwne, że był tak bardzo uprzedzony. Przez całe jej życie myślała, że był wolny od uprzedzeń. Ale ponownie, był dla niej zbyt bardzo opiekuńczy.
- Nie znasz go tak, jak ja.
- Nie, ale znam ciebie. Próbujesz naprawić rzeczy, które są zepsute, ale czasami to nie jest twoją pracą, a te rzeczy nie mogą zostać naprawione. I wiem, że jesteś lepsza niż to, a ty zdasz sobie w końcu sprawę, że twoim obowiązkiem nie jest zmienianie tego chłopaka. Życzę ci tylko, żebyś zrozumiała to raczej prędzej niż później.
- Nie staram się go zmieniać – zaprotestowała, energicznie potrząsając głową. – Lubię go, czuję coś do niego. Jest bystry, miły i jest źle rozumiany. Miał problemy w przeszłości, ale-
- Co, po prostu je zignorujesz? – Rae widocznie się wzdrygnęła, odrzucona przez jego słowa. Nie były powiedziane niemile, ale z pewnością nie były też wypowiedziane delikatnie. A ukryte za nimi znaczenie uderzyło ją prosto w twarz. – Myślisz, że jesteś dla niego tak ważna, że chce zmienić osobę, jaką był, tylko dlatego, że ty się pojawiłaś? Może on może się zmienić. Ale nie sądzę, że zmieni się dla ciebie, Rae.
Jej gardło się zacisnęło, a łzy piekły w oczy, ale przygryzła wargę, starając się nie rozpłakać nad stołem. Tak bardzo chciała siedzieć tu i się kłócić, ale nie mogła słuchać jak jej tata wypowiada słowa, które powiedziała sobie w nocy, o których śniła za każdym razem. Ona również nie myślała, że Harry może się kiedykolwiek dla niej zmienić, ale usłyszenie jak mówi to ktoś inny? To było dla niej zbyt dużo do zniesienia.
Odsuwając się od stolika, potrząsnęła głową, odgarniając włosy z twarzy. Pojedyncza łza zsunęła się po jej policzku, ale widocznie ją otarła. Jej ojciec wyglądał na zasmuconego, wiedząc, że zranił jej uczucia. – Nie jesteś mi winny go zaaprobować – powiedziała głosem przesiąkniętym emocjami. – Ale z pewnością nie musisz mówić mi, że nie jestem wystarczająco dobra dla czyjejś lepszej połowy.
- Nie chciałem-
- Ale zrobiłeś.
Rae odwróciła się i odeszła, zostawiając za sobą siedzącego tam ojca. Wiedziała, że to nie było do końca grzeczne, opuszczać go w taki sposób, ale w tym momencie była zbyt emocjonalna, żeby rozmawiać z nim racjonalnie. Wolała spróbować i pogadać z nim, kiedy nie będzie zestresowana i kiedy nie będzie na granicy łez.
W samochodzie pozwoliła sobie wypłakiwać oczy. Nie była pewna, czy płakała, ponieważ wiedziała, że Harry nigdy nie wymazałby dla niej tego gniewu i gwałtowności czy też dlatego, że zawiodła się na swoim tacie. Obie opcje były jednakowo bolesne, powodując w jej piersi fizyczny ból.
W domu, zwinęła się na łóżku w kłębek, płacząc cicho. Trystan ostatecznie weszła do środka i gdy ją zobaczyła, wiedziała, że lunch nie przeszedł tak jak planowała. Bez słowa, wdrapała się do łóżka Rae i trzymała ją, gdy ta płakała, więź między przyjaciółkami się rozjaśniła.
- Po prostu w tej chwili nie czuję się wystarczająco dobra dla żadnego z nich – powiedziała Rae, jej głos się załamał, gdy pociągnęła nosem, potrząsając głową. – Mój tata jest zawiedziony, że go lubię, a ja jestem jedną z przyczyn, przez które Harry się wścieka.
- Pozwól, żeby sprawy same się rozwiązały, gołąbku.
Rae kontynuowała swój płacz. – Czasami po prostu nie wiem, co robić.
- Nie powinnaś. To jednak z krwawych zasad życia, nigdy nie wiesz, co powinnaś zrobić albo jaką decyzje podjąć. Właśnie to czyni nas ludźmi.
- Więc nie chcę być człowiekiem.
Trystan zaśmiała się lekko. – Więc kim chcesz być, kosmitą?
- Najlepiej.
- Więc posłuchaj, przed kosmitami skupmy się na innych rzeczach, okej? Musisz skoncentrować się na pracy i przygotowywaniu twojego chłopaka na rozprawę za tydzień.
Rae jęknęła. – Świetnie.
- Będzie dobrze. Wszystko znajdzie rozwiązanie. Wszystko.

*

- Więc mówisz mi, że nie mogę iść? – zapytała Rae, marszcząc nos w zniesmaczeniu i złości, krzyżując ramiona. Tupała lekko stopą, wwiercając się w podłogę salonu, gdy stała tak twarzą do Harry’ego, który siedział na kanapie, obserwując ją. – To pierdolona bzdura, Harry.
- Nie jestem jedynym, który tak myśli – powiedział, unosząc dłonie, jakby machając białą flagą. Wskazał na Louisa i Trystan, którzy pochłonięci byli swoją własną rozmową. – Oni również nie sądzą, że powinnaś tam iść.
Rae posłała Trystan bardzo gniewne spojrzenie, a ta tylko wzruszyła ramionami. – Nie sądzę, że to jest mądre. Po pierwsze, wiesz, że Leon widzi cię jako przynętę. Po drugie, Harry nie będzie mógł skupić się na zeznawaniu przeciwko niemu, jeśli będzie myślał, że jesteś w niebezpieczeństwie. Po trzecie, jesteś skłonna do zrobienia czegoś głupiego, ponieważ za bardzo reagujesz.
Louis patrzył na Trystan z rozbawionym wyrazem twarzy, potrząsając na nią głową. – Nie zamierzam nawet wspominać, jak popieprzona była ta lista, serio. – Odwrócił się do Rae, która nadal była wkurzona i posłał jej poważne spojrzenie. – Muszę się z tym zgodzić, Rae. Najlepiej będzie, jeśli zrobi to na własną rękę. Harry jest dorosłym facetem, poradzi sobie.
Patrząc na ich trójkę, dąsająca się dziewczyna wiedziała, że z takimi argumentami nie zajdzie daleko. Warcząc, rzuciła się na krzesło z dala od nich, wściekła, że podejmują za nią decyzje. Rozpaczliwie chciała pójść z Harrym, by wysłuchać jego wytłumaczenia, ale pewna część jej wiedziała, że mają rację. Szczerze mówiąc, Rae po prostu chciała mieć to już za sobą. Chciała, aby Leon zniknął z jej życia, chciała wiedzieć, że Harry zamierza zrobić to, co powinien i chciała, żeby wszystko przestało być tak gorączkowe. Skończyła ze stresowaniem się wszystkim.
- Dobrze – wymamrotała, obejmując dłońmi swoją twarz. – Rób cokolwiek chcesz. Nie obchodzi mnie to.
Harry westchnął i brunetka mogła usłyszeć, że już był zirytowany. Był spięty przez cały tydzień, a Rae nie pomagała męcząc go w ten sposób. Wiedziała, że naprawdę nie chciał wepchnąć Leona pod autobus, ponieważ to nie było w jego naturze, ale blondyn sam wybrał swój los, grożąc Rae. – Możesz przestać zachowywać się jak pięciolatka?
- Cóż, może gdybyś mnie tak nie traktował, to bym się tak nie zachowywała.
- Cholera, Rae! – Harry parsknął, wyrzucając dłonie w powietrze. Louis i Trystan wymienili się spojrzeniami, wstając i wychodząc z pokoju. Naprawdę nie chcieli wtrącać się w to, co miało nadejść. – Przestaniesz być tak trudna?
- Och, jestem trudna? – spytała, odsuwając dłonie od swojej twarzy i siadając. Wpatrywała się w chłopaka. – Wszystko o co spytałam, to czy mogę iść, a wtedy ty chodziłeś w kółko i zbierałeś przyczyny, dla których nie powinniśmy pójść razem. Wszyscy współpracujecie przeciwko mnie. Trudna. Bah!
- Yeah, ponieważ jesteś spacerem w parku – mruknął, opadając z powrotem na swoje miejsce. Rae spojrzała na niego i choć nie była skrzywdzona jego słowami, miała nagłą chęć do płaczu, co spowodowało, że odwróciła wzrok od chłopaka, wpatrując się intensywnie w ścianę. – Rae, nie miałem tego na myśli. Przykro mi.
- Po prostu, rób to co masz robić. Ten stres ciągle mi towarzyszy i staję się przez to chora.
Wstając, Harry przeszedł przez pokój, pochylając się i przyciskając usta do czoła dziewczyny. Przechyliła się w stronę tego dotyku, chociaż nadal była podrażniona. – Wiem.

* Long Island Iced Tea - koktajl alkoholowy : )

♠ ♠ ♠

cześć misie x
jeśli przeczytaliście ten rozdział to znaczy, że Kinka dokończyła go i was o nim powiadomiła, za co od razu tu jej bardzo dziękuję! <3 niestety sama nie mogłam tego zrobić, ponieważ wybieram się zaraz na ognisko klasowe i po prostu nie miałam już czasu, mam nadzieję, że mi wybaczycie :)
dajcie znać jak się podobał rozdział, co sądzicie o zachowaniu jej ojca? x
buziaki! x

@another_camille

ps. prawdopodobnie zmienią się dni dodawania rozdziałów, gdyż stwierdziłyśmy, że różnica tylko dwóch dni to zdecydowanie za mało. środa zostanie tak jak była, ale piątek raczej zostanie zmieniony prawdopodobnie na niedzielę/ewentualnie na sobotę :)

konto Harry'ego na tt -> klik
konto Rae na tt -> klik
konto Burn na tt -> klik
ask Harry'ego -> klik

                                      CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

15 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Ojciec moim zdaniem zachował się okropnie!
    pozdrawiam Natalia!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie ojciec Rae za bardzo dba o swoją reputację i dlatego nie jest zadowolony z tego ze jego córka spotyka się z Harrym
    A co do rozdziału jak zawsze świetny chociaż wszystko w nim obraca się przeciwko bohaterce :p
    Nie mogę doczekać się następnego i pozdrawiam Was dziewczyny xx udanego ogniska! od i weekendu oczywiście ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. dafajny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest mi trochę żal, Rea, że nie pozwalają jej wybrać się na rozprawę, ale z drugiej strony to przecież dla jej dobra, więc nie jest tak źle. Rea jest uparta, zobaczymy czy coś wymyśli czy może zostawi tą sprawę, dokładnie tak jak jest.

    OdpowiedzUsuń
  5. Boje sie co sie potem stanie...szkoda że tata Rae nie akceptuje jej zwiazku z Harrym ale po części mu sie nie dziwie. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
  6. hagskej jeju jak ojciec rae mógł jej to powiedzieć??
    zajebisty asdfghjkl

    OdpowiedzUsuń
  7. ojciec Rae jest dziwny... żeby tylko nie pokłócili się, kocham tego bloga c;

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten ojciec Rae jest nienormalny -,-'
    Ale rozdział jest równie świetny jak reszta :D
    Kocham Was i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie się zapowiada ciekawe jak się akcja rozwinie z tą rozprawą :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział trochę smutny, ojciec zachował się jak palant zamiast dowartościować to ochhh..!!!!
    Czekam na nexa, coś czuje że będzie trochę dreszczyku :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja,, która komentuje rozdziały 2, 4 dni po przeczytaniu. Ale liczy się, że jest prawda? .... Nie umiem opisać tego rozdziału. Na pewno tata Rea zachował się źle, mówiąc tak o Harry'm nawet go nie poznając bliżej. To raczej tyle co miałam do napisania. Pozdrawiam.
    -Olivia

    OdpowiedzUsuń