9 kwi 2014

37: 'Family Dinners'


♠ ♠ ♠

Spent seven years wishing that you'd drop the line
But I carry the thought along with you in my mind
But is this what you call a family?
Is this what you call a family?
Family!
-A Trophy Fathers Trophy Son, Sleeping With Sirens

  - Wyglądasz dobrze – powiedział po raz trzeci Harry, opierając się o framugę drzwi, w swojej dużej łazience. Rae ponownie układała swoje włosy, przeglądając się w owalnym lustrze i upewniając się, że każdy centymetr jej odbicia był prawidłowy. Nie spodziewała się, że będzie taka nerwowa, poprzez spotkanie z jego rodziną, ale była. – Właściwie, wyglądasz o wiele bardziej reprezentacyjnie, niż powinnaś.
Westchnęła, patrząc na niego. Pochyliła się do przodu, chwytając jego dłoń i zerkając na złoto-niebieski Rolex, który zdobił jego nadgarstek, chcąc sprawdzić godzinę. Musieli wyjść teraz, chyba, że chcieli się spóźnić. A to było tym, czego chciał Harry, a czego nie chciała Rae. – Chodź, kochanie – westchnęła, kierując się w stronę drzwi i całując go w policzek, zanim przez nie przeszła. Przewrócił oczami, a następnie wyłączył światło i wyszedł za nią z jego pokoju. – Tak bardzo jak nie chcesz, żebym była dla nich wspaniała, nie zamierzam się zachowywać jak bachor.
Harry uśmiechnął się odrobinę, wychodząc z domu i zamykając za nimi drzwi. Zazwyczaj nie dbał o to, aby zakluczyć swoje mieszkanie, ale odkąd Rae przebywała u niego, zawsze je blokował. To jeden z wielu zwyczajów, które rozwinął. – Wiem, że nie zamierzasz – zaintonował beztrosko, schodząc po schodach i idąc w kierunku samochodu. Kopnął kamień, powodując u Rae zadowolenie; miał na sobie ładne buty. – Co jest czymś, za co jestem ci bardzo wdzięczny. Na swój sposób.
Potrząsając głową, brunetka usiadła na miejscu pasażera, odchylając się, gdy Harry ruszył samochodem. Próbował odwieść ją od pomysłu kolacji, odkąd tylko się zgodziła, ale Rae ani drgnęła. Przynajmniej koncentrując się na rodzinie Harry’ego, jej umysł był na tyle zajęty, że nie myślała o swojej własnej. Postanowiła, że jutro zadzwoni do ojca. Ignorowała go wystarczająco długo i doszła do wniosku, że jest gotowa, aby powiedzieć co czuje i słuchać tego, co on ma na swoją obronę. Ale wciąż była zdenerwowana tą sprawą, więc wolała przelać swoją energię na kolację z rodzicami bruneta. Jadąc tam, Rae mogła powiedzieć, że Harry był rozdrażniony. Nigdy nie widziała, by zachowywał się w ten sposób i było to miłym uczuciem. Zagryzał wargę i dudnił swoimi długimi palcami o kierownicę, oczywiście niepokojąc się sytuacją, która miała mieć miejsce. Rae czuła się podobnie, ale była pewna, że chce, aby kolacja się udała. Choć Harry zaproponował, żeby zamiast z jego rodzicami, zjeść z Leah i jej mężem, to brunetka odmówiła. Bluzgał dużo, ale w końcu się poddał. Kiedy Rae nastawiła się na coś, nie istniało nic, co mogłoby to zmienić. To był fakt, o którym dowiedział się o niej i z którym miał do czynienia przez cały czas. Ale zawsze lubiła oglądać go, kiedy starał się zmienić jej zdanie, mimo, że nigdy się mu to nie udawało.
Podróż nie trwała długo, a żołądek Rae związał się w mocny supeł, gdy przejechali przez bramę. Dom wyglądał bardzo znajomo; był okazały, sporych rozmiarów, z ładnymi samochodami zaparkowanymi z przodu oraz dwoma piętrami, błyszczącymi poprzez światła znajdujące się w środku. To było wszystko, co powinno mieć ładne mieszkanie - i Harry patrzył na to.
Wysiadając z samochodu, Rae przyglądała się brunetowi, którego oczy lśniły absolutną nienawiścią. Widziała taką iskierkę w jego tęczówkach tylko raz i to było wtedy, kiedy dowiedział się, że Leon był w jej domu. Zobaczenie takiej przemocy w jego oczach spowodowało, że przełknęła strach. Może powinna się zgodzić, że to zły pomysł. Nigdy nie przyszło do jej pięknej, małej głowy, że to może nie mieć zbyt dobrego wpływu na Harry’ego. Dopiero gdy wchodzili po schodach, zdała sobie sprawę, że jego rodzice byli powodem, przez który stał się tak agresywny, że nie przypadkowo stworzyli chłopca, który nie wiedział, czym są uczucia.
Wszystkie jej myśli brały udział w wyścigu, kiedy podniósł dłoń i zapukał do drzwi. Spojrzała na niego dziwnym wzrokiem. Puka do drzwi swoich własnych rodziców? Sama nigdy przedtem tego nie robiła. I znowu weszła na terytorium, z którym nie była zaznajomiona.
Kiedy drzwi się otworzyły, Rae od razu wiedziała, że patrzy na matkę chłopaka. Jej zielone oczy były tak podobne do jego, co na moment zaskoczyło brunetkę. Właściwie wszystko w wyglądzie kobiety było podobne do niego. Niezwykle piękna i był to rodzaj piękna, przez który zatrzymujesz się, aby je skomentować. – Harry, kochanie – przywitała go, całując w policzek, gdy stanął przed nią sztywno, biorąc dłoń Rae w swoją. – A ty musisz być Rae Bastian, jak miło cię poznać.
Brunetka posłała jej spokojny uśmiech, wyciągając rękę, aby potrząsnąć jej dłonią. – Dziękuję za zaproszenie mnie do swojego wspaniałego domu, pani Styles. – Słowa wyszły łatwo. Rae była wyuczona do bycia uprzejmą. – Jest zdumiewająco piękny.
Matka Harry’ego machnęła dłonią. – Mów mi Deborah, kochanie. Chodźcie tędy.
Deborah prowadziła ich przez dom, który był bogato ozdobiony. Rae nie mogła się przemóc, więc patrzyła na każde dzieło sztuki, każdy, czysty fragment mebla i duży fortepian, który wyglądał zbyt pięknie, więc nie było mowy, aby często go używano. W rzeczywistości, cały dom był absurdalnie wspaniały. Ale nie było czuć rodzinnej atmosfery.
Przez całą drogę do jadalni, Harry był sztywny. Jego dłoń została zablokowana w śmiertelnym uścisku z dłonią Rae, jakby czuł, że puszczając ją, tym samym skazywałby na pożarcie przez rekiny. Szturchnęła go lekko, próbując go uspokoić, ale on po prostu spojrzał na nią obojętnie. Spowodowało to, że się zmartwiła.
Podobnie jak reszta domu, którą do tej pory widziała, jadalnia była piękna. Pan Styles stał na czele dużego stołu, z uśmiechem przyklejonym do twarzy. Harry spojrzał na niego silnym wzrokiem, a Rae obserwowała, jak jego szczęka się zaciska, gdy mężczyzna wyciągnął dłoń. Brunet się nie poruszył i dopiero gdy jego dziewczyna go trąciła, odpowiedział, ściskając dłoń swojego ojca. – Tato.
- Harry – odpowiedział i tylko tyle było z jego zainteresowania. Jednak, gdy spojrzał na Rae, na jego twarzy znowu pojawił się ogromny uśmiech, jakby próbował jej zaimponować. Nawet porcelana znajdująca się na stole, została ustawiona po to, aby jej zaimponować, pomyślała. – Panienka Bastian, bardzo miło mi cię poznać. Edward Styles.
- Dziękuję za zaproszenie. – Uścisnęła jego dłoń, zanim usiadła na miejscu, które uszykowała dla niej Deborah. Zajęła je delikatnie, uśmiechając się do Harry’ego, który znajdował się na przeciwko. Nigdy nie wyglądał tak niekomfortowo i to powodowało, że Rae zaczynała czuć się chora. – Macie piękny dom.
- Czyż nie jest urocza? – Deborah zapytała męża, kręcąc głową. Edward w niczym nie przypominał swojego syna. Harry był bardzo delikatny i miękki, a jego ojciec wyglądał surowo; na tyle wysoki i wystarczająco poważny, aby móc zastraszać innych. – Ach, oto nadchodzi jedzenie.
I tak się stało. Sługa weszła do pomieszczenia z wieloma, przygotowanymi talerzami, ustawiając je na stole. Wyglądało na to, że będą spożywać małe porcyjki kolacji, co spowodowało, że Rae chciała zakryć swoje usta śmiechem. Nie wierzyła, że siedzi na ‘rodzinnej’ kolacji i je drobne potrawy. A jednak tak było.
- Więc Rae – powiedziała matka Harry’ego, układając delikatnie serwetkę na swoich kolanach. – Opowiedz nam o sobie.
Tak też zrobiła. W rzeczywistości, czuła jakby wszyscy rozmawiali tylko o jej życiu. Prawie nie zwracali uwagi na swojego syna i im bardziej Rae to zauważała, to tym bardziej zaczęło ją boleć serce. To było jak ból fizyczny; oglądać Harry’ego, który siedzi niczym obcy w domu, w którym dorastał. Wiedziała, że nienawidzi tego miejsca, ale nie wyobrażała sobie, że będzie to tak bolesne doświadczenie. W każdej sekundzie, kiedy rodzice chłopaka rozmawiali, miała ochotę krzyczeć na niego ze zdenerwowania. Czuła się okropnie, wiedząc, że jego ekspresja i suchy sposób, w jaki wbijał nóż w swoje jedzenie, były z jej winy. Powinna była nigdy się na to nie zgadzać. I to nie chodziło o to, że jego rodzice byli niegrzeczni. W rzeczywistości było przeciwnie. Ale to był rodzaj uprzejmości, który błyszczy w aurze fałszu. Wszystkie słowa, które kapały z ich ust i uderzały w uszy Rae, były przepełnione sztuczną subtelnością. To było jak oglądanie opery mydlanej. I zaczynała się dusić w tej atmosferze.
- Tak bardzo się cieszę, że znalazłaś się w życiu Harry’ego – odparła Deborah, podnosząc kieliszek wina i popijając lekko zawartość. Rae doskonale zdawała sobie sprawę, że to był już około piąty, odkąd weszli do jadalni. – Potrzebuje kogoś, kto nakieruje go na właściwą drogę.
Rae zakrztusiła się winem, a następnie gwałtownie odłożyła szklankę i zasłoniła usta, wyczyszczając swoje gardło. Oczy wszystkich były zwrócone w jej stronę, po tym małym wybuchu. Kiedy skończyła, od razu przeprosiła. – Przepraszam, zszedł na złą drogę. Ale obawiam się, że nie rozumiem, co masz na myśli?
Roześmiała się, co spowodowało, że Harry drgnął. – Moja droga, to nie jest żadną tajemnicą, że mój syn podejmuje straszne decyzje. Ale ty, jesteś porządną, młodą damą. To musi oznaczać, że zrobił coś dobrze. Po tym wszystkim-
- Harry jest absolutnie w porządku – Rae przerwała, posyłając jego matce spojrzenie. Oblizała wargi, a jej oczy zwęziły się. – Nie załapałam tego, że trzeba go kierować na jakąś ścieżkę. Harry zachowuje się dobrze w podejmowaniu własnych decyzji.
- Och? – zapytał Edward, przechylając głowę w stronę dziewczyny. Odwróciła się do niego. – Dlatego musiałem wysyłać swoich najlepszych prawników, aby bronili go w sądzie? Harry nigdy nie był jednym z tych, którzy robią właściwe rzeczy. Ale jest mądry i uczy się podejmowania dobrych decyzji przez ciebie.
Dziewczyna praktycznie parsknęła na te słowa. Kładąc dłonie na stole, najeżyła się. – Nie mów o swoim synu tak, jakby go tu nie było – wyrzuciła, patrząc na obu rodziców chłopaka. Zamarli. – I nie mów o nim tak, jakbyście go znali, bo z tego co widzę, nie masz za krzty uprzejmości, i ty, pani Styles – syknęła na matkę, wstając z krzesła i odpychając je w gniewie. – Która wypiła pięć kieliszków wina oprócz sałatki, znajdującej się na stole tylko dwa kursy temu.
Chichot wydostał się z ust Harry’ego, gdy przechylił głowę, uśmiechając się. To było czymś, do czego był przyzwyczajony. Do Rae, która wstaje i walczy o coś, w co wierzy. I to było oczywiste, patrząc na jej czerwoną twarz i zaciśnięte pięści. Wierzyła w niego, w przeciwieństwie do jego rodziców. – Słucham?
- Słyszałeś mnie – odparła Rae, a jej głos był przesiąknięty cukrem, kiedy odchodziła od stołu. – Harry, jestem dość najedzona. Jak z tobą?
- Chodź, kochanie – odpowiedział, nie mogąc już powstrzymywać śmiechu, kiedy wstawał ze swojego miejsca.
- Harold – zagrzmiał jego ojciec, rzucając serwetkę i stając prosto. Wszyscy w pokoju byli niezwykle cicho. Rae stała za Harry’m, który właśnie podniósł się z krzesła. – Nie waż się wyjść z domu w tej sprawie. Dziewczyno, myślałem, że-
- Co myślałeś? – zapytał Harry, jego głos był niczym lód. To był pierwszy raz, kiedy przemówił podczas tego całego posiłku. Ton jego głosu był jak brzytwa w najchłodniejszą zimę, wywołując u Rae gęsią skórkę. – Że przyprowadzę do domu jakąś sztywną, pruderyjną i typową dziewczynę, której będziesz mógł wcisnąć te wszystkie kłamstwa, na temat tego kim jesteśmy i jak żyjemy? – Potrząsnął głową, po czym się zaśmiał. – Powinienem wiedzieć, że od tamtej pierdolonej chwili, kiedy zaprosiliście mnie na ten obiad, chcieliście spotkać się z nią tylko ze względu na nazwisko.
- Jak śmiesz-
- Jak śmiesz? – Rae krzyknęła na jego ojca, powodując zaskoczenie u wszystkich. To był pierwszy raz, kiedy Harry słyszał ją naprawdę złą; przez jej głos przemawiał każdy odcień gniewu. Dźgnęła palcem starszego mężczyznę. – Jak śmiesz nazywać siebie ojcem, kiedy nawet nie potrafisz spojrzeć na swojego syna, znajdującego się w tym samym pomieszczeniu co ty? Jak śmiesz mówić o nim, kiedy słyszy te wszystkie okropne słowa, które wypowiadasz?
Nic. Robiąc krok do przodu, chwyciła dłoń Harry’ego w swoją własną, ciągnąc go w stronę wyjścia z jadalni. – Tylko dlatego, że udajesz, że Harry jest problemem dla ciebie, nigdy nie uznawałeś, że może ty byłeś problemem dla niego.
Żadne inne słowo nie zostało wypowiedziane, kiedy Rae wyciągnęła Harry’ego z domu, czując nic innego jak poczucie winy i wściekłość. Bo mimo, że była zaniepokojona tym spotkaniem, nigdy sobie nie wyobrażała, że przebiegnie w ten sposób. Nigdy sobie nie wyobrażała twarzy Harry’ego w ten sposób, gdy słuchał tego, co jego rodzice mieli o nim do powiedzenia.
I to ją zabijało.

♠ ♠ ♠

siemka maluchy! xx
także... poznaliście rodziców Harry’ego. wam też jest tak bardzo szkoda tego chłopaka? miałam łzy w oczach, kiedy to tłumaczyłam, ech. 
w każdym razie mam dla was może nieco złą wiadomość, ale cóż. za 13 dni mam egzaminy gimnazjalne, toteż przez te niecałe dwa tygodnie będę mocno zakuwać. Kamila doda rozdział prawdopodobnie w sobotę, natomiast ja dopiero po egzaminach. Kama wyjaśni wam wszystko dokładniej pod następną notką. przepraszam, ale to siła wyższa! po prostu wolę się ubezpieczyć i napisać wam to teraz, niż gdybym miała tak bez słowa nie dodawać rozdziałów.
pooo drugie! w imieniu swoim i Kamy BARDZO BARDZO BARDZO dziękujemy za UWAGA -> sto tysięcy wyświetleń! jestem niesamowicie szczęśliwa, to mega miłe i bjksagbjkabgkjaa DZIĘKUJEMYYYYY! <3 kochamy was! x

ekipa Burn:
twitter Harry'ego -> klik
twitter Rae -> klik
twitter Burn -> klik
ask Harry'ego -> klik

40 komentarzy = kolejny rozdział 


wasza mega szczęśliwa,
@yo_payno xx

44 komentarze:

  1. cofam słowa, które kiedyś napisałam. Kocham Rae i jej temperament ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Was za to tłumaczenie dziewczyny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ale rozdzial!jest swietny!a rae jaka waleczna!no prosze..dziekuje za tlumaczenie jestescie wspaniale xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem dumna z Rae :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne! Rae jaka waleczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podoba ten rozdział. Matko jak mi się zrobiło szkoda Harrego.. :( Ale podoba mi się to co powiedziała Rae jego rodzicom.. bardzo dobrze zrobiła. :D Powodzenia na egzaminach ..:3

    OdpowiedzUsuń
  7. hahaha wiedziałam że Rae długo nie wytrzyma i coś palnie! XD ale bardzo dobrze zrobiła, bo należało się jego rodzicom :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały. I to oburzenie Rea było niesamowite ahaha

    OdpowiedzUsuń
  9. Rae mnie całkowicie rozwaliła z tym, jak broniła Harry'ego XD
    Ich dwójka idealnie do siebie pasuje *.*
    Za to ci rodzice Harry'ego... Chyba lepiej, żebym się nie wypowiadała na ten temat, bo poleciałoby baaaardzo dużo wulgaryzmów -,-
    Kocham i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  10. nje3rbgwdekjd
    o cholera!
    OSTRA TA RAE!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Awards. Więcej na http://stalker-styles-fanfiction.blogspot.com/2014/04/liebster-awards.html :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda mi Harry'ego :(
    Cudny rozdział, jestem za Rae, bardzo dobrze postąpiła!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie myślałam, że Rae tak zareaguje.. ;o Ale jestem z nią! Rozdział wspaniały ;)) Czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne tak bardzo!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Rodzice Harryego są tacy fałszywi. , ugh, nienawidzę ich. Szkoda mi strasznie Harryego ze musiał wychowywać się w takim domu :c powodzenia na egzaminach ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Współczuję Harry'emu mieć takich rodziców

    OdpowiedzUsuń
  17. Harry spokojny, a Rea wojowniczka? Ciekawa zmiana która występuje co raz częściej. Serdecznie pozdrawiam i powodzenia na egzaminach!
    -Olivia

    OdpowiedzUsuń
  18. Jezuuuu cudowny rozdział !! Pisać dalej te komentarze a nie :((

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja chce next :(

    OdpowiedzUsuń
  20. Komentować ludzie !!

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetne, to jedno z najlepszych tłumaczeń ;) nigdy w żadnym ff nie było takich relacji pomiędzy dwójką osób, niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
  22. No świetnie sie rae pokazała przed rodzicami :-P

    OdpowiedzUsuń
  23. Rae jest cudowna, widać jak bardzo zalezy jej na Harrym :)

    OdpowiedzUsuń
  24. jeju! :o jakie świetne

    OdpowiedzUsuń
  25. Maaatko! :o ale mi się podoba! <3

    OdpowiedzUsuń
  26. wow ! Świetny, czekam na kolejny, pozdrawiam tłumaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  27. Piękny, jestem ciekawa co będzie dalej. Strasznie mieć takich okropnych rodziców!

    OdpowiedzUsuń
  28. Teraz powinien być seks na zgodę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej żeby przypieczętować to że się tak wspaniale dopełniają *.*

      Usuń
  29. Wooow! :D Co się dzieje, pojebani rodzice

    OdpowiedzUsuń
  30. ehhh, przykro mi trochę, dlaczego jego rodzice są tacy okropni? :(

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetnie, czekam na następny ;p

    OdpowiedzUsuń
  32. Chciałabym mieć Harrego u siebie <3

    OdpowiedzUsuń
  33. Po co w ogóle oni tam poszli? Głupia Rea, musiała się przekonać na swojej skórze...

    OdpowiedzUsuń
  34. Jeny, Rea dobrze postąpiła, jeszcze mogła wylać wino na tą typiarę :D

    OdpowiedzUsuń
  35. heheszky :D świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  36. Tyle się dzieje! :D Czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń