♠ ♠ ♠
And she said maybe if you been a little bit smarter.
Maybe if you tried hard enough I wouldn’t question why I should have stayed. You expect me to come back around.
Make sure you understand.
- Low, Sleeping With Sirens
- Ah!
Nie ruszaj się tak, bo inaczej przez przypadek cię oparzę! – rozkazała Trystan,
powodując, że Rae z powrotem się odchyliła. Sięgała po telefon, który leżał na
umywalce i bardziej skupiła się na nim niż na zapamiętaniu, że Trys trzyma w
dłoni gorącą lokówkę, sprawiając, że ciemne włosy Rae opadały luźnymi falami. –
Przepraszam, zapomniałam.
-
Zawsze zapominasz.
Trystan
była już ubrana w czarną sukienkę na jedno ramię, która dopasowana była do jej
figury i idealna dla jej zgrabnych nóg. Jej długie blond włosy były zaczesane w
prosty, ale piękny kucyk. Trystan była perfekcyjną blond pięknością.
Podczas,
gdy Trystan kończyła jej włosy, Rae siedziała na stołku również w czarnej
sukience z paskiem w talii, który podkreślał jej idealne krągłości. Sukienka
była z dekoltem, czyli z czymś, do czego Rae nie była przyzwyczajona, ale
Trystan na nią naciskała. Tak jak przyjaciółka, założyła piękne, złote szpilki,
w których jej nogi wyglądały na dłuższe.
Zdenerwowanie
nawet w połowie nie ukrywało tego, co czuła Rae. Wszystkie jej myśli pokonywały
tysiące kilometrów na minutę i fizycznie musiała przytrzymać dłonią nogę, aby
przestać nią machać w górę i w dół. Dzisiejszy wieczór był czymś wielkim i
wykańczającym nerwowo, nie wiedziała, co może się wydarzyć.
Było
kilka możliwości, jak może przebiec dzisiejszy wieczór, ale dziewczyna starała
się nie myśleć o wszystkich złych rzeczach, które mogą się zdarzyć. Wyobrażała
sobie, że jej ojciec dobrze radzi sobie z Harrym, a ten jest idealnym
gentlemanem. Miała taką nadzieję.
Ale
prawdą było, że miała przeczucie, że ma za dużo nadziei. To nie było tak, że
myślała, że Harry zamierza dzisiaj wszystko zrujnować. To fakt, że wiedziała,
że takie środowiska go drażnią. Martwiła się tylko, by go nie przytłaczać.
Harry
cały czas uparcie twierdził, że z chęcią pójdzie i nie ma z tym żadnego
problemu. Wiedziała, że tak naprawdę nie chce iść, był poirytowany myślą, że
ona wystroi się gdzieś bez niego przy boku i chciałby odpędzić każdego
innego faceta. Rae nie była głupia.
Kończąc
ostatniego loka, Trystan klepnęła Rae w plecy, patrząc na nią w lustrze. Oczy
Trystan odzwierciedlały zdenerwowanie Rae. Louis miał być randką Trys i mimo,
że był on dużo bardziej przyjazny niż Harry, to jego niedojrzałość często brała
górę. – Z pewnością ryzykujemy z naszymi partnerami, prawda?
Rae
uśmiechnęła się. – Tak, trochę to prawda.
-
Myślisz, że twój tata zamierza być miły?
To
była kolejna rzecz do zmartwień. To, że jej ojciec prosił o przyprowadzenie
Harry’ego, nie znaczyło tak wiele, jak by chciała. Był to wielki krok w przód,
racja. Ale znała również swojego tatę, on wcale nie zamierzał być chętny na
poznanie Harry’ego. I nie wiedziała, czy powinna ostrzec Harry’ego czy nie.
- Nie
wiem – przyznała, przygryzając wargę, gdy wychodziły z łazienki. Jej ojciec
zawsze był imponująca postacią, kiedy przedstawiała mu swoich chłopaków,
zwłaszcza, jeśli ich nie lubił. Często była to dobra rzecz, dobrze oceniał
charakter. Ale było to również frustrujące. – Najprawdopodobniej nie. Mam tylko
nadzieję, że Harry będzie przytakiwał i uśmiechał się, a ponarzeka później.
Na
dole Rae spotkała obydwu chłopców, którzy stali opierając się o ścianę i
rozmawiając ze sobą. Harry ubrany był w ciemne dżinsy i czarną marynarkę, a
kieszenie zaakcentowane były złotem, idealnie dopasowując się do Rae.
Zachichotała na tą myśl, czując się jakby szła na bal na zakończenie roku czy
coś w tym stylu.
Harry
odwrócił się, by na nią spojrzeć, kiedy się pojawiła, słowa zamarły mu w
gardle, gdy jego szmaragdowe oczy obejrzały jej ciało z góry na dół, uśmiech
powoli pojawił się na jego twarzy. Przez sposób, w jaki na nią spoglądał, jakby
była jedyną osobą w tym pomieszczeniu, dostała gęsiej skórki.
-
Wyglądasz zdumiewająco – wyszeptał jej na ucho, zostawiając pocałunek na jej
policzku. Mogła zadrżeć na dźwięk jego głosu, ale powstrzymała się, uśmiechając
się i podziwiając jak przystojnie wyglądał. Harry zawsze wyglądał lepiej niż
ktokolwiek, kogo znała. – Wierzę, że spory ze mnie szczęściarz.
- A
ty świecisz jak diament.
Wyszczerzył
się.
-
Miejmy już to z głowy, możemy?
Jazda
samochodem przebiegła bez problemów, jeśli nie liczyć mdłości, które odczuwała
Rae przez całą drogę. Była tak zestresowana, że ledwo mogła usiedzieć na
miejscu. Trys musiała ją kilkakrotnie szturchnąć, zanim Rae w końcu wzięła
głęboki oddech i odpędziła nerwy. Zamartwianie się niczego nie rozwiąże.
Zatrzymując
się przed wielką rezydencją, Harry uniósł brwi w zaskoczeniu, zerkając na Rae,
by przekonać się, że na pewno trafili pod prawidłowy adres. Uśmiechnęła się,
wiedząc, że było to nieco absurdalne. Głowa oddziału chirurgii miała nie tylko
swoje własne, ale też rodzinne pieniądze. Jego willa nie była jak inne, jej
dostojność zadziwiała większość ludzi.
Po
zaparkowaniu ich czwórka weszła razem na ścieżkę z czerwonej cegły, podziwiając
rośliny i posągi ozdabiające teren przed domem. Dużo ludzi wchodziło po
marmurowych schodach i przez parę wysokich drzwi, które były szeroko otwarte, a
muzyka przez nie rozbrzmiewała.
Dwóch
mężczyzn przy wejściu trzymało tace z kieliszkami szampana. Wszyscy chwycili po
jednym, dziękując mężczyznom, zanim weszli do środka, od razu powitani białym
światłem. Całe miejsce wyglądało tak kosztownie, że Rae bolało zrobienie
chociaż jednego kroku z obawy przed zepsuciem czegoś.
- Nie
patrzcie na sztukę – wymamrotała cicho Trystan chłopcom z uśmiechem na twarzy,
gdy kierowali się do głównej sali balowej, mając nadzieję znaleźć ojca Rae. –
Pani Dunway będzie gadała do was o niej godzinami, jeśli przyłapie was na przyglądaniu
się. Ma sporą obsesję na tym punkcie i jest porządnie stuknięta.
Chłopcy
zachichotali lekko, a Rae uśmiechnęła się. Zawsze mogła liczyć na Trystan,
jeśli chodziło o poprawienie nastroju. Przed odszukaniem swojego ojca, Rae
przywitała się z wieloma ludźmi, których znała, przedstawiając Harry’emu
przyjaciół i kolegów jej ojca. Harry był idealnym gentlemanem, wymieniając
uściski dłoni, całując policzki i splatając ramiona z Rae. Czuła się jak
księżniczka.
Ich
czwórka była dla Rae wybawieniem, ponieważ zdała sobie sprawę, że gdy zazwyczaj
była jedynie znudzona, to teraz była zajęta przedstawianiem i rozmawianiem. Po
co najmniej godzinie Rae dostrzegła swojego tatę, który wchodził na salę
balową, wracając z dziedzińca, co wywołało u niej uśmiech. Pociągnęła Harry’ego
za ramię, przeszkadzając w jego rozmowie z Louisem. – Chodź – uśmiechnęła się,
biorąc oddech, by ukoić nerwy. – Ojciec będzie chciał cię zaraz poznać.
*
Wszystko,
co otaczało Harry’ego było luksusowe, a on tego nienawidził. Lubił drogie
rzeczy, radził sobie z nimi. Tylko klasa każdego przedmiotu, każdej osoby i
każdego słowa w tym pomieszczeniu sprawiała, że wiercił się niespokojnie. Była
to jego etykieta, którą wysuwał przez całe swoje życie, rodzaj zachowania,
który wyrzucił przez okno.
Podążając
za Rae, która prowadziła go przez tłum, wiedział, że był tu dla niej. Była
jedyną osobą na świecie, która mogła sprawić, że przyjdzie do takiego miejsca
jak to. Jasne, Harry już wcześniej spędzał czas z bogatymi ludźmi i chodził do
najfajniejszych klubów, ale tu było inaczej. Tu byli ludzie, którzy chodzili do
klubów country, od lat mieli w swojej rodzinie pieniądze i byli praktycznie jak
rodzina królewska. W porównaniu z nimi, on był niczym.
Nagle
uderzyło to w niego, gdy dostrzegł mężczyznę, który mógł być jedynie ojcem Rae,
który mógł jej nigdy nie dać takiego rodzaju życia. Jego rodzice trzymali jego
konto w banku pełne pieniędzy przez tak długo, głównie dlatego, by utrzymać go
z dala od nich. Kiedy to zniknęło, był tylko chłopcem pracującym w piekarni.
Nigdy nie miał tego rodzaju pieniędzy.
-
Tatusiu – powiedziała Rae, jej głos był o oktawę wyższy i przesiąknięty
słodkością. To, jak młodo brzmiała, prawie wywołało u Harry’ego śmiech. Ale z
drugiej strony wiele córek robiło tak, kiedy odzywało się do swoich rodziców.
To była niepisana zasada. – Tak dobrze cię widzieć. Tato, to jest Harry Styles.
Harry, to mój ojciec, Richard Bastian.
Harry
wyciągnął rękę. Od razu zobaczył, że oczy Richarda Bastiana miały dokładnie ten
sam odcień dziwnej zieleni, co u Rae. Wyglądało na to, że były unikalne dla tej
rodziny. – Miło mi pana poznać – powiedział serdecznie, starając się pamiętać
wszystko, co mówili mu rodzice o byciu pełnym szacunku. Naprawdę zapominał
każdą z tych lekcji. – Dziękuję za zaproszenie.
Richard
stanowczo potrząsnął jego dłonią, a jego twarz nie zdradzała, o czym myślał.
Wysoki i szeroki w ramionach, wyglądał jak chirurg z przystojną twarzą. Ale
jego oczy nie błyszczały z życzliwością czy szczęśliwą duszą jak u Rae. – Rae,
kochanie, twoja ciocia Evelyn pytała o ciebie. Jest tu za rogiem werandy.
Rae
uśmiechnęła się promiennie z podekscytowania, odwracając się do Harry’ego. –
Wrócę za chwilę, nie widziałam jej od miesięcy! Ona wiecznie podróżuje. Tata
dotrzyma ci przez moment towarzystwa.
Obserwując
jak Rae z pośpiechem odchodzi, Harry poczuł ucisk w dołku. Richard wcale nie
wyglądał na zadowolonego, że poznał Harry’ego. Co nie było zaskoczeniem, jeśli
miał być z sobą szczery. – To całkiem przyjemne miejsce – powiedział
niezręcznie Harry, rozglądając się dokoła. Było to prawdą, ale nieszczególnie
go to obchodziło. – Jak nic, co dotychczas widziałem.
-
Jakie masz intencje co do mojej córki, chłopcze? – Tak jak Rae, jej ojciec
przechodził od razu do konkretów, przez co Harry poczuł się nieco niekomfortowo
i pragnął, aby Trystan albo Louis go uratowali. – Ona jest wszystkim, co mi
zostało, a ty zawróciłeś jej w głowie i zaprowadziłeś do świata obłędu.
- Do
świata obłędu? – próbował zachować lekki ton, żartując. – Raczej nie, proszę
pana. Ona jest absolutnie wspaniała.
Richard
obrócił twarz, by mieć na niego pełny widok. Harry stał, zastanawiając się, czy
jej ojciec go wypróbowuje. A przynajmniej taka była jego rozpaczliwa nadzieja.
W głębi serca wiedział, że ojciec Rae go nienawidzi i nigdy nie poprze tego, że
umawia się z jego córką. Nikt by tego nie zrobił. Rodzice nie lubią Harry’ego.
Bez względu na to, jak się wystroi.
-
Chłopak jak ty nie ma ani jednej dziewczyny – wyjaśnił, a w jego głosie nie
było miejsca dla kłótni. – I nie doceniam tego, że jesteś odpowiedzialny za
obarczanie jej swoją obecnością. Jedynie ją skrzywdzisz. A najgorszą częścią w
tym wszystkim jest to, że ty to wiesz.
Harry
potrząsnął głową i zaśmiał się żałośnie. – Nie wiem-
-
Więc się dowiesz. Ponieważ nawet jeśli zachowasz się porządnie oraz włożysz
grzeczną i przyjazną maskę, to obydwaj wiemy, że Rae jest dla ciebie za dobra,
Harry. Zawsze to wiedziałeś.
Pozwalając,
by słowa te dotarły do jego świadomości, Richard zrównał z Harrym spojrzenia,
zanim odwrócił się i od niego odszedł. Harry był oniemiały i niepewny, czy jest
zły czy zraniony. Udowodnił, że rodzice nigdy go nie pokochają czy chociaż
polubią. A słysząc, co powiedział ojciec Rae, wiedział, że on nigdy tego nie
poprze. Harry nie był wystarczająco dobry.
Dokańczając
swojego szampana, Harry zamaszystym krokiem podszedł do baru, gdzie zamówił
kolejkę dużo mocniejszych drinków. Stojąc tam, wpatrywał się w blat i czekał,
aż Rae go znajdzie. Miał nadzieję, że stanie się to szybko. Ponieważ jeśli nie,
zamierza upić się do nieprzytomności.
*
Przemykanie
się między ludźmi na imprezie, próbując się dostać z powrotem do Harry’ego,
zajęło Rae nieco więcej niż przewidywała. Było tu tak wielu znajomych i ludzi,
przy których musiała się zatrzymać, będąc zbyt uprzejmą, by od nich uciec.
Kiedy w końcu mogła się oddalić, szukała Harry’ego ponad głowami.
Wyglądało
na to, że nie był już z jej ojcem, ponieważ ten kiwnął do niej głową z
zewnątrz, kiedy przechodziła obok. Miała nadzieję, że było to rzeczą dobrą, a
nie złą. Ta myśl spowodowała, że jej serce zaczęło bić szybciej. Zaśmiała się
sama do siebie. Była z dala od Harry’ego przez prawie półtora godziny. Nie było
mowy, aby mogła oczekiwać, że tak długo rozmawiają.
Zdając
sobie sprawę, na jak długo go zostawiła, momentalnie poczuła się winna. Nigdy
nie powinna zostawiać go samego, ale miała nadzieję, że Trystan i Louis
znaleźli go, ponieważ i tak nie znali tu zbyt wielu ludzi. Trys znała
tylko kilku wybranych i niezbyt ich lubiła.
Rae w
końcu dostrzegła czekoladowe loki Harry’ego i nie mogła powstrzymać chichotu,
który opuścił jej usta. Miał bolesny wyraz twarzy, gdy popijał ze szklanki
ciemną ciecz, ze znudzeniem obserwując jak pani Dunway gada mu nad uchem.
Trystan go ostrzegała.
-
Wyglądasz dobrze, jak zwykle – powiedział jakiś głos, powodując, że Rae z
ciekawością się odwróciła. Nie była pod wrażeniem tego, co zobaczyła, czyli
Rich’a Dean’a. Nachodził ją na przyjęciach już kilka miesięcy wcześniej, więc
teraz była już rozdrażniona. – Rae Bastian, wyglądasz zachwycająco.
-
Dobry wieczór, Rich – odpowiedziała, odwracając się od niego i wywracając
oczami. Podszedł do niej, wzdychając i krzyżując ramiona, patrząc w drugą
stronę pomieszczenia, mimo, że nie wiedział, na co ona patrzy. – Cóż za urocza
niespodzianka.
-
Nieprawdaż? – zaśmiał, nie załapując jej sarkazmu. Nigdy nie rozumiał. –
Widzimy się tu co roku. I co roku poświęcasz mi przynajmniej jeden taniec. Więc
co ty na to?
Zerknęła
na niego. Piosenka była już w połowie. Jeśli zatańczy teraz, to zostawi ją w
spokoju. Wzdychając, uniosła dłoń, a on uśmiechnął się, zabierając ją do sali
balowej i porywając ją do walca. Ludzie na takich przyjęciach zawsze tańczyli
wymyślnie, nie mając nigdy normalnej muzyki. – Co u twojego taty?
-
Znakomicie, właśnie przyleciał wczoraj wieczorem z Paryża. Ostatnio dużo
podróżuje. A jak stary, dobry Richard?
Starając
się zignorować fakt, że był dumny z dzielenia imienia z jej ojcem,
odpowiedziała. – Całkiem dobrze. Po prostu robi te same rzeczy, co zawsze,
zajęty jak zwykle. Przysięgam, oni nigdy nie mają przerwy, prawda?
-
Rzadko – zgodził się. – Nie przy takim rodzaju profesji. Nadal malujesz?
Rae
zamrugała z zaskoczeniem. Nigdy nie oczekiwała od niego, że zapamięta coś tak
mało znaczącego. Z drugiej strony, nawet mimo, że był aroganckim dupkiem, to
miał swój sposób na bycie sprytnym. – Właściwie to tak. Rysuję i takie tam.
- To
dobrze, powinnaś-
-
Rae. – Dziewczyna okręciła głowę słysząc swoje imię, uśmiechnęła się do
Harry’ego i odsunęła się od Rich’a. Otworzyła już usta, by ich sobie
przedstawić, ale wtedy oceniła jego posturę. Był bardzo napięty, naprężony.
Nawet z daleka rozpoznałaby to ułożenie mięśni oraz zobaczyła iskrę w jego
oczach. Był zły. – Kto to?
Starając
się zachowywać, jakby to nie było nic wielkiego, przedstawiła ich sobie. – Rich
Dean. Jego ojciec i mój są najlepszymi kumplami i znamy się od dzieciństwa.
Rich, to mój chłopak, Harry.
Rich
wyciągnął dłoń, ale Harry spojrzał na nią z silnym zmarszczeniem brwi. Kiedy
stało się jasne, że nie zamierza odwzajemnić tego gestu, Rich z zakłopotaniem
opuścił rękę. – Miło mi cię poznać – powiedział, jak zwykle z manierami. Harry
spiorunował go wzrokiem. – Rae jest dobrą partią, jesteś szczęściarzem-
- Tak
– szybko przerwał mu Harry. – Jest, dzięki. Wychodzimy.
Rae
szukała odpowiednich słów, próbując przetworzyć to, co się teraz działo.
Potrząsając głową, starała się sklecić zdanie. – Nawet nie wznieśli jeszcze
toastu, musimy przynajmniej-
Wyciągając
rękę, złapał ją za nadgarstek, nie brutalnie czy gwałtownie, ale nieugiętym
ruchem. Rae ruszyła naprzód, upewniając się, że się nie potknie. – Idziemy
teraz.
- Ej,
kolego – powiedział Rich, chwytając Harry’ego za ramię, na twarzy wypisane miał
ostrzeżenie, a jego ton spowodował, że kilkoro ludzi się odwróciło. Rae robiło
się coraz bardziej gorąco, a jej oddech przerodził się w krótkie podmuchy. –
Nie chciałem cię obrazić przez taniec z nią, nie musisz tak jej łapać.
- Nie
mów mi, co mam robić – warknął Harry, wpatrując się w rękę Rich’a. – I zabierz
ze mnie te pierdolone łapy.
Rae
wbiła paznokcie w jego ramię, sycząc cicho. – Harry, możesz przestać? To nie
jest miejsce- piłeś? – Teraz mogła to wyczuć, kiedy odrobinę odwrócił głowę, by
na nią spojrzeć. Wściekłość płynęła w jego żyłach i myślała, że zaraz
eksploduje. Rozczarowanie nie pasowało do jej gniewu. – Ty chyba sobie
żartujesz.
-
Jest jakiś problem? – zapytał Rich, zerkając na ich dwójkę. Puścił Harry’ego,
ale nie ruszył się z miejsca, wyraźnie zaniepokojony. Nigdy takiego czegoś u
niego nie widziała, ale nie miała czasu teraz nad tym rozmyślać. Jedyne, co
mogła zrobić to drżeć z gniewu przez zachowanie Harry’ego.
-
Właściwie, to ty jesteś moim problemem – wymamrotał Harry.
Rae
powinna to przewidzieć. Powinna wiedzieć już od momentu, w którym wypowiedział
jej imię, kiedy jego głos brzmiał jak setki uderzających z daleka błyskawic, a
oczy wyglądały jak buchający ogień. Powinna wiedzieć, że od razu poszedł pić, a
potem będzie chciał szybko wyjść. Powinna to wiedzieć, jak też powinna
wiedzieć, co zrobi potem. Ponieważ jedyną rzeczą, którą Harry zawsze robił, gdy
był pijany, było wszczęcie bójki.
Rae
powinna wiedzieć, że Harry uderzy Rich’a w twarz. I dobry Boże, zrobił to.
♠ ♠ ♠
cześć
misiaki! x
przepraszam,
że dodaję z takim lekkim opóźnieniem, ale praktycznie całą majówkę miałam mega
zawaloną, cięgle gdzieś musiałam wychodzić, jechać itp., że w sumie mało byłam
w domu xd miałam nadzieję, że uda mi się dodać już wczoraj, ale jednak nie
zdążyłam. rozdział był dosyć długi i jakoś trochę ciężko mi się go tłumaczyło.
naprawdę przepraszam, że zawiodłam i że musieliście czekać. przepraszam.
a co
do rozdziału, to byłam trochę zła - na Rae, że tak zostawiła Harry'ego, choć
wiedziała, co się może wydarzyć i na tego cholernego Rich'a, który gdzieś tam
się napatoczył i nie chciał odpuścić xd no ale cóż :)
dajcie
znać, co Wy na ten temat myślicie :)
za
wszelkie niedociągnięcia w tłumaczeniu bardzo przepraszam.
@another_camille
Boże Harry dlaczego ??? :) jej ojciec jest okropny :p
OdpowiedzUsuńEj no bez jaj Harry. Musiałeś? -_-
OdpowiedzUsuńRany tylko nie bójka....jeszcze gorszą Harry zrobi sobie reputację u jej ojca :<
OdpowiedzUsuńI bedzie kolejna kłótnia zapewne :/
OMG teraz to jej ojciec na pewno nie polubi Harry'go
OdpowiedzUsuńO ja pierdole jaka akcja nie wierze dawac szybciutko nexta
OdpowiedzUsuńharry ty debilu opanuj swoja zazdrosc super rozdzial
OdpowiedzUsuńno nie wierzę... Co za cham, nie może się zachować nawet przy jej ojcu?!?!
OdpowiedzUsuń@nala292
BEDZIE DRAMA!
OdpowiedzUsuń@somiserem22
O nie :p
OdpowiedzUsuńHahahaha o nieee to teraz Harry będzie miał przyjął u ojca Rae xD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny xx
Good morning, good morning, lalalalalala
OdpowiedzUsuńTu Amber Collina, Wasz faaaaanka, biiig faaaaaaaanka. I malucho-misiaczek awwwwwwwww...
Tak wgl to lubię awwwwać.
Lubię dramy, ale jeśli jestem do tyłu z rozdziałami, bo wtedy nie mam tego dziwnego uczucia w brzuchu :(
Harry będzie bił Richa!
Zawsze wiedziałam, że Riche to dupki!
Od dzisiaj nie lubię Richy i koniec!
Pfff... pff... pff... wcale nie muszę ich lubieć pff... jeszcze będziesz płakać Rich!
Nie lubię jej ojca :// ON NIE LUBI HARRY'EGO!
JAK MOŻNA NIE LUBIĆ TEGO SŁODKIEGO, ZAJEBISTEGO CHŁOPAKA (pomińmy to, że ma 20 lat) Z LOKAMI NA GŁOWIE (nie bierzmy pod uwagę tego, że się prostują)?! no jak?!
Harry, nie martw się i lepiej nie zabijaj Richa, bo jeszcze Cię Rea zostawi, a ona jest Twoim życiem, no nie?
Btw. Kto prowadzi aska Harry'ego? Dlaczego on tak mało odpowiada? No i w jakie dni są rozdziały?
~ Amber Collins
aww, uwielbiam twoje komentarze, jesteś świetna <3
Usuńaska Harry'ego prowadzi pewna dziewczyna, której w zasadzie znam tylko nick na tt i ja tam się nie wtrącam w prowadzenie tego, bo to nie moja działka :D
a co do rozdziałów, to ostatnio trochę nam się zaburzyła kolejność, ale myślę, że teraz już wracamy do dawnego szyku, czyli w środy i soboty. choć pewno zaczniemy dopiero od następnego tygodnia, bo teraz znowu by się pomieszało :) ale muszę to jeszcze przegadać z Kinką :)
dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy serdecznie! x
@another_camille
Zazdrosny Harry.... mój ulubiony : ) Przecież to było jasne, że go uderrzy ja już to wiedziałam jak Rea zaczęła tańczyć z tym Rich'em. Kocham i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń-Olivia
Świetnyy *__* Wyczuwam kłótnię :((
OdpowiedzUsuńNIe mogę doczekać się następnego <333
Uhuhu, zrobiło się gorąco XD
OdpowiedzUsuńHarry się upił i znów wszczął jakąś bójkę xd
Chociaż prawda - według mnie - jest taka, że to głównie wina tego Rich'a. Nie potrzebnie kładł na Rae, nic dziwnego, że Harry stal się zazdrosny xd
Ten jej ojciec jest aroganckim chamem, tak naprawdę nie zna Harry'ego, a ocenia go po pozorach -,-
Chcę już next :*
Kocham <3
No to sie porobilo:/ ok, teraz to już nie ma nawet cienia szansy na to ze ojciec Rae poprze ich związek.
OdpowiedzUsuńdobra, ale uwielbiam niegrzecznego Harrego, czym byłoby to opowiadanie bez bójek? :D
Ojjjjjj Harry
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://nestleh.blogspot.com/
Noo myślę, że to raczej ojcu powinien nawet przywalić. Takie jest moje zdanie. Brawo dziewczyny oby tak dalej! :)x
OdpowiedzUsuńGenialny! Jestescie wspaniale xxx
OdpowiedzUsuńMatko Rae jak mogłaś go zostawić samego co?? To było wiadome że jej ojciec coś nagada Harry'emu lol .
OdpowiedzUsuńLolz. Ten rozdział rąk bardzo przypominał mi scenę, która wydarzyła się u mnie xD Choć ja byłam obserwatorem. Chłopak mojej siostry tez przywalil jakiemuś lalusiowi kurde bele xD Siostra tak się wkurzyla na niego, a potem na mnie, że krzyczałam: "Kuba, mocniej mocniej!"
OdpowiedzUsuńEee... tak :D
Ale to było nie mądre ze strony Rae, że zostawiła Harry'ego samego z jej ojcem. To było oczywiste, że sami ze sobą się nie dogadaja.
Tak właściwie... Proszę, niech mi ktoś to wyjaśni. Nie jest Directioner, nawet nie jestem fanką, wole troszkę inne brzmienia typu Imagine Dragons, czy Paramore, a jednak czytam opowiadania tego typu xD
W każdym razie dziękuję za tłumaczenie, choć i tak już nie wytrzymałam i przeczytałam po angielsku, ale i tak dziękuję :* Czekam na następne rozdziały :)
Meg
super! czekam na kolejny! ;)
OdpowiedzUsuńDooobre! <3
OdpowiedzUsuńGenialne :*
OdpowiedzUsuńKoooocham <3 i zapraszam do siebie --> http://i-need-your-closeness.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńświetny jak zawsze, rae mogła go nie zostawiać na tak długo ;c
OdpowiedzUsuńrozdział mega ale czy zauważył ktoś, że najpierw jej ojciec nazywał się Richard potem John i potem znowu Richard? nie czepiam się, ale śmieszne to troszeczkę :D dziękuję, że to dla nas tłumaczysz xx <3
OdpowiedzUsuń24 yrs old Financial Analyst Garwood O'Collopy, hailing from Schomberg enjoys watching movies like Galician Caress (Of Clay) and Photography. Took a trip to Historic Centre (Old Town) of Tallinn and drives a Ferrari 250 SWB Berlinetta Competizione. sprobuj tak
OdpowiedzUsuń