25 lip 2014

2: 'And This Hour Holds More Meaning'


♠ ♠ ♠


Dwa lata wcześniej

Magazyn był czarny jak smoła, jedynie z lampki na bardzo starym i zużytym biurku wydobywał się pojedynczy promień światła. Mebel ten miał dziury po termitach i gnił od wilgotnego środowiska. Siedzący za nim chłopak zarzucił nogi na stolik, po czym oparł się o krzesło i obserwował jak kolejka ludzi wchodzi do środka.
Trzech chłopaków stanęło za nim, czekając tylko na rozkazy. Pięciu innych mężczyzn wkroczyło do środka, a jeden z nich, po środku, wyglądał na wyjątkowo przerażonego. Rozglądając się dokoła, próbował zobaczyć, czy jest jakieś wyjście z magazynu. Jednak był on bez okien, kiedyś w tym miejscu wyrabiano stal.
Grupa pięciorga zatrzymała się. Chłopak za biurkiem dokładnie przyglądał się temu w środku, jego zielone oczy, jak drapieżnik w nocy, powoli wędrowały w górę i w dół, mierząc go wzrokiem, doszukując się jego słabości. Był w tym dobry, w znajdowaniu wad.
- Wiesz – zaczął tonem wesołym, ale też niebezpiecznym i niepokojącym. Jego głos sprawiał, że po skórze przechodziły dreszcze, a włosy na karku podnosiły się. Przeniósł stopy na ziemię, pochylając się do przodu i unosząc brwi. -  Byłem naprawdę całkiem rozdrażniony, gdy wydałeś policji moje imię, Gordon.
- Nie zdawałem sobie sprawy, przysięgam-
- Uspokój się, kolego. – Chłopak wstał i podszedł do niego. Jednocześnie przypomniał sobie coś bardzo ważnego. Odwracając się do wysokiego chłopaka z ciemnymi, czekoladowymi lokami i oczami jak najciemniejsze szmaragdy, odezwał się. – Harry, dziękuję za twoją najwyższą lojalność w tej sprawie. Zaprowadź wszystkich do baru, dla mnie? Napijcie się, podczas gdy ja porozmawiam sobie z Gordonem.
Wszyscy powłóczyli nogami w stronę wyjścia. Gordon patrzył w ziemię, zwieszając głowę ze wstydem i zaczynał drżeć. Nagle na jego spodniach pojawiła się mokra plama i kilkoro z przechodzących mężczyzn zachichotało na widok tego, że się zmoczył; jego dłonie się trzęsły.
- Co z nim zrobisz? – Zapytał Harry niskim głosem. Jego chrapliwy głos nie był przepełniony troską, ale oczywiste było, że nie był zadowolony z tego całego przedsięwzięcia. Harry był lojalny i dobry we wprowadzaniu w interesy. Ale bycie mordercą nie leżało w jego naturze. Więc trzymał się od tego z daleka, ponieważ był dobrym człowiekiem. – Leon, bądź szczery.
Leon wyszczerzył się i poklepał Harry’ego po ramieniu, odprowadzając go do wyjścia, gdzie reszta zostawiła otwarte drzwi, snop światła przedostawał się przez szparę. – Nie martw się, kolego, nie zrobię mu nic, co kiedykolwiek mógłbym zrobić tobie. Ty i ja jesteśmy kumplami.
- Oczywiście, że jesteśmy.
Harry kiwnął raz głową. Wydawał się być zadowolony odpowiedzią i wyszedł z magazynu. Drzwi się zatrzasnęły, a Leon odwrócił się, wyrzucając ręce w powietrze. Jednak tym razem, błysnęło srebro. Bardzo ostry i bardzo groźny nóż znajdował się w jego rękach.
- Gordon! – zawołał radośnie, podchodząc do chłopaka, który cały się trząsł. – Wiesz, kłamanie to grzech. Prawdopodobnie nie powinienem kłamać.
- Co?
- Harry’emu. Zabrzmiałem jakbym nie zamierzał cię zabić. Ale no cóż, to było kłamstwo. Jestem kłamcą, Gordon – Leon wzruszył ramionami. – Pozdrów ode mnie Szatana.
Leon pochylił się szybko, migając srebrnym przedmiotem. Gordona już nie było.

*

Obecnie

Zieleń. Obserwowały go zielone oczy. Mógł poczuć to na swojej skórze, wpatrując się w ciemność jak Kot z Cheshire w głębokich czeluściach nocy. Niemal mógł sobie wyobrazić uśmiech, cienki i ostry jak nóż, który mógł przeciąć mięso i mięśnie.
Pot lśnił na jego brwi. Harry nie był pewien, gdzie jest, ale czuł narastającą w nim panikę. Pieniła się w jego płucach, powodując, że szybciej pracowały, ustami próbował wdychać tak dużo powietrza, jak tylko mógł przy tym przyspieszonym tempie. Ciężko mu było oddychać z tak paniczną szybkością.
Oblizując wargi, rozglądał się w ciemności, próbując przebrnąć przez nią, by znaleźć podnoszącą na duchu parę oczu, oczu, które zmieniały się z zielonych na jasnoniebieskie, zawsze z tą burzą żółci wokół tęczówek. Chciał zobaczyć oczy Rae, wiedzieć, że tam są i nad nim czuwają. Ale była tu tylko zieleń, ta płaczliwa, niedająca spokoju zieleń.
Strach w jego sercu zaczął osiągać maksimum i czuł się, jakby wbiegał w pustkę. Otaczała go otchłań nicości, gotowa, by ukraść go i zabrać w nieistniejące. Ale on był wystraszony, ponieważ nie mógł znaleźć w tej nicości Rae, nie mógł zobaczyć jej światła w tej pustej dziurze, w której się znajdował.
Ale mógł zobaczyć te oczy.
Harry po omacku biegł w mroku. Najpierw nie chciał wołać. Nie chciał jej głośno wzywać, obawiając się, że mógłby zaalarmować te płonące, zielone tęczówki tym, że ona gdzieś tu była, gdzieś w tym morzu czerni.
Robił się coraz bardziej zdesperowany i zaczął wrzeszczeć, wzywając jej imię. Ale żaden dźwięk nie wydobywał się z jego ust, bez względu na to, jak bardzo wykrzykiwał jej imię. Czuł jak wrzask przez niego przechodził, jak grzechotał w jego kościach, ale nie było słychać żadnego dźwięku, tylko śmiech oczu, który również był niemy.
- Harry! – Głos był odległy, ale był jedynym odgłosem, który przebijał śmiejące się oczy. A on nadal z całych swoich sił wołał Rae. – HARRY!
Chłopak wystraszył się, siadając prosto na łóżku, nabierając powietrza i zaciskając pięści na prześcieradłach. Rae odskoczyła od niego z zaskoczeniem i strachem, oddychała nieregularnie, gdy patrzyła na niego z szeroko otwartymi ze zmartwienia oczami. Harry rozejrzał się dokoła niespokojnie, próbując dojść do siebie po niedawnym śnie.
Sypialnia Rae. Zdał sobie sprawę, że leży w sypialni Rae, obrazy na ścianie sprawiły, że zimne poty ustały, zapach pościeli spowodował, że tempo bicia jego serca zwolniło, a kolor jej oczu rozluźnił jego mięśnie. Był z Rae, w jej łóżku, spał. Nie poruszał się po nicości. Był tu przez cały ten czas.
Wzdychając, wyplątał się z prześcieradeł. Jego ciało pokryte było warstwą potu, błyszczącą w świetle księżyca, które w postaci cienkiej wstęgi przemknęło się do pokoju przez szparę w  zasłonach, oświetlając jego bladą, gładką skórę. Był wyczerpany przez koszmar, bolała go każda część ciała, jakby naprawdę biegał.
- Co do cholery się właśnie stało? – wyszeptała, wyglądając jakby chciała wyciągnąć do niego rękę, ale była zbyt wystraszona, by go dotknąć. Patrzyła na niego jakby był tygrysem w klatce, z wielkim zdumieniem i strachem.
Ale zanim Harry mógł jej odpowiedzieć, drzwi się otworzyły, a światło zapaliło. Trystan stała przed nimi w sportowym staniku i spodniach od piżamy, zaalarmowana i pełna uwagi. Spoglądała na nich oboje, oddychając ciężko. – Wszystko w porządku? Co to do cholery było?
Rae potrząsnęła głową, oniemiała, po czym ponownie zerknęła na Harry’ego. Posłała mu pytające spojrzenie. – J-ja nie wiem. Miałeś zły sen?
Zawahał się. – Co zrobiłem?
Trystan i Rae wymieniły spojrzenia, a Rae wyciągnęła rękę, delikatnie dotykając jego ramienia. Nie wzdrygnął się na ten kontakt. Poczuł się bezpiecznie. – Krzyczałeś moje imię. Najpierw po prostu rzucałeś się i przekręcałeś, więc nie zamierzałam ci przeszkadzać, ale potem zacząłeś krzyczeć.
- Co krzyczeć?
Cisza. – Moje imię.
Harry oblizał wargi. Więc naprawdę wołał jej imię. Po prostu nie mógł siebie usłyszeć. To nigdy wcześniej się nie zdarzało. Nigdy nie był połknięty we śnie przez wcielony strach. To był pierwszy raz. – To był tylko sen – wymamrotał zmęczonym głosem. – Przepraszam, że cię obudziłem.
- Obudziłeś mnie? – Trystan zapytała gorzkim tonem. Jedno jej oko drgało i chociaż wiedział, że była zła, cieszył się, że zachowywała się normalnie. Nienawidziła, gdy ktoś budził ją ze snu, zwłaszcza jeśli musiał być to on. – OBUDZIŁEŚ MNIE? Obudzenie mnie jest, gdy porządnie się pieprzycie, a wasze oparcie od łóżka w środku nocy debiutuje ze swoją piosenką. Ty właśnie wykurwiście mnie przestraszyłeś, myślałam, że ktoś tu kogoś siekierą morduje.
- Idź do łóżka, Trys – powiedziała ze zmęczeniem Rae, ale nie brzmiało to niemile. Przeniosła wzrok  na swoją przyjaciółkę i posłała jej spojrzenie mówiące, że teraz już sama może się nim zająć. Trystan skrzywiła się i zamknęła drzwi, przedtem z powrotem gasząc światło. – Ignoruj ją. Wiesz, jak ona reaguje.
- Trzeba przyznać, że wcześniej już ją kilka razy pobudziliśmy.
- Yeah, ale nie tak jak dzisiaj. – Oboje pogrążyli się w ciszy. Rae przysunęła się do niego, opierając się o drewniane oparcie przy łóżku i przyciągając go za ramiona. Pozwolił jej poprowadzić się do jej klatki piersiowej, oplatając go ramionami, gdy leżał tak na jej dekolcie, wdychając lekko jej zapach. Rae pachniała jak strony w książce czytanej na łące pełnej kwiatów w jasny, letni dzień. – Wszystko w porządku?
Pokiwał głową. Czuł się jak dziecko w ramionach matki. Rae zawsze traktowała go lepiej niż jego własna matka. Ona była jego domem, jego sercem, jego rodziną. – To był tylko sen.
- To nie był sen – wyszeptała. Dłonią zaczęła delikatnie przeczesywać jego włosy, wiedząc, że to pomaga mu w zapadnięciu w sen. Już teraz czuł zmęczenie i był gotowy do ponownego zaśnięcia. Koszmar zaczął już blaknąć w jego głowie, tak długo, jak ona go trzymała. – Sny tak nie brzmią.
- Wszystko jest snem, jeśli ty tu jesteś.
Zamilkła na minutę. Po jej milczeniu mógł wywnioskować, że chciała o coś zapytać. I w końcu to zrobiła. – Umarłam? – Nie odpowiedział. -  W twoim koszmarze?
- Nie.
- Więc co to było?
Zanim odpowiedział, zdał sobie sprawę, dlaczego był w swoim śnie tak wystraszony. Dotarło do niego, czym ten sen był i dlaczego jego serce przyspieszało z grozą, gdy o nim pomyślał. Sen był jego najgłębszym, najczarniejszym lękiem, chociaż fizycznie było to niemożliwe. Ale myśl ta była najciemniejszym miejscem w zakamarkach jego umysłu. – Nie istniałaś. 

♠ ♠ ♠

hej misiaki! x
uhuhu, co to się dzieje? ;o dowiedzieliście się trochę o przeszłości Harry'ego, co na ten temat myślicie? :)
mimo dosyć przerażającej treści, rozdział ten tłumaczyło mi się dosyć szybko i przyjemnie :D lubię takie dni, gdy nie mam większych problemów z tłumaczeniem :)
komentujcie, chcemy poznać wasze zdania!  
pozdrawiam!
@another_camille

19 komentarzy:

  1. Omg troszke sie zaniepokoilam boze te emocje niby krotki rozdzial i wgl ale super czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. ohhh boze biedny harry i ten sen <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurna, o kurna!!!! Meeeega *.* To jest takie cudowne!! Czekam na nexta!! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuudo jak zwykle *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Harry :/
    Jak ja nienawidzę tego Leona . Morderca z zimną krwią ..
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg przestraszylam sie ze ich porwali a to tylko sen

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowa czytelniczka + kocham afhhga *0* probowalam choc troche przeczytac sama po angielsku i mimo ze rozumialam wszystko to nie odczulam takiej przyjemnosci jak podczas czytania tego tlumaczenia, to jak dobieracie slowa i ukladacie wyrazenia jest niesamowite 😍

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze ze to tylko sen :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobra trochę mnie to przeraziło, a z reguły rzadko tak bywa. :)
    Nowy wygląd, jest piękny! :)x

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow przeczytałam wszystkie rozdziały i Burn i Whispers w 3 dni i ciągle mi mało.
    Rozdział genialny
    Czekam na następny
    pozdrawiam .xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Wchodzę sobie na Burn żeby zacząć czytać od nowa wszystkie rozdziały a tu taka miła niespodzianka xD
    Jest świetnie!
    Cieszę się, że tlumaczycie drugą część.
    Pozdrawiam, Rons :*

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest uzeleżniające! !!

    OdpowiedzUsuń
  14. hmmm... jesli chodzi o przeszlosc Harryego to cieszy mnie jedynie to, ze nikogo nie zabil xd no ale, taki jest nasz bad boy xd
    czekam na nastepny x

    OdpowiedzUsuń
  15. ej co taka zawiecha? kiedy 3 rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  16. Spinac dupę i dawać szybko 3 rozdział :D

    OdpowiedzUsuń